"5 ostatnich lat" Teatr Proscenium

Triumf sceny kameralnej

Spektakl: "5 ostatnich lat"

Premiera: 15 i 16 grudnia 2023

Libretto, muzyka i teksty piosenek: Jason Robert Brown

Reżyseria: Antoniusz Dietzius

Przekład: Michał Wojnarowski

Kierownictwo muzyczne: Jarosław Praszczałek

Scenografia i rekwizyty: Bartłomiej Szrubarek, Antoniusz Dietzius

Reżyseria światła: Michał Piskorski, Krzysztof Gantner

Reżyseria dźwięku: Marcin Żak, Mariusz Nowak

Kostiumy: Paulina Skowrońska

Występują: Kaja Mianowana, Anastazja Simińska, Kamil Dominiak, Dominik Ochociński

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 17 grudnia 2023

oOo

„5 ostatnich lat” to trzecia produkcja Teatru Proscenium i to zupełnie różna od jego poprzednich tytułów, które mogliśmy oglądać na Scenie Relax („Little Shop of Horrors” i „Grease”). Musical Jasona Roberta Brown to kameralna historia relacji pewnej pary, grana przez dwoje aktorów na niewielkiej scenie i przy minimalistycznej oprawie. Nie zobaczymy w nim popisów tanecznych ani skomplikowanej scenografii. A mimo to „5 ostatnich lat” zachwyca od pierwszej sceny, nie przestaje oczarowywać widzów do samego końca i zostaje z nimi na długo po ukłonach.

Musical można obejrzeć w nietypowych warunkach, bo w specjalnie zaadaptowanym na tę okazję klubie „Enklawa”. Kwadratowy parkiet staje się sceną, na jednym z jego boków siedzi orkiestra, a na pozostałych trzech i na górującej nas sceną antresoli, widownia. To bardzo mała lokalizacja, co razem z intymnym oświetleniem pomaga w stworzeniu kameralnej atmosfery. Siedząc na parterze widz znajduje się na wyciągnięcie ręki od aktorów, a dzięki lustrom umieszczonym na czterech filarach stojących w rogach sceny, może dojrzeć rzeczy, których normalnie by nie zobaczył przez układ sceny. Niestety, czasem zamiast twarzy aktorów, widzi się odbicia innych widzów, ale przy tym ustawieniu miejsc nie da się tego niestety uniknąć. Warto zwrócić uwagę na wybór miejsca podczas kupna biletów, bo wiele on niego zależy.

Ale zacznijmy od początku. „5 ostatnich lat” to dziejąca się na przestrzeni pięciu lat opowieść o relacji młodego pisarza Jamiego Wellersteina (Kamil Dominiak) i jego żony, Cathy Hiatt (Kaja Mianowana), aspirującej aktorki. I choć to historia jakich wiele, Jasona Robert Brown opowiada ją w sposób nietypowy, przeplatając ze sobą ułożone chronologicznie piosenki Jaimiego z coraz bardziej cofającymi się w czasie numerami Cathy. W efekcie Cathy zaczyna spektakl jako załamana, porzucona żona, a kończy jako pełna nadziei młoda dziewczyna, która właśnie się zakochała. Jaimiego natomiast po raz pierwszy widzimy jako chłopaka, który dopiero co poznał Cathy, a żegnamy jako starszego o pięć lat, uznanego pisarza. Zabieg ten tworzy nieco chaotyczny efekt, ale perfekcyjnie pasuje do historii. Dodaje też dramatyzmu i zwiększa wydźwięk emocjonalny wielu scen, bo widz od pierwszego zdania wypowiedzianego przez Cathy zdaje sobie sprawę jak cała historia się zakończy. Przez to jeszcze bardziej wybrzmiewa jeden z końcowych numerów, gdy zakochana Cathy żegna się z Jaimiem po randce, a z tyłu sceny stoi już dorosły Jaimie, gotów by zniszczyć jej radość.

Oczywiście spektakl nie działałby tak dobrze, gdyby nie fenomenalna obsada. Zarówno na Kaję Mianowaną jak i Kamila Dominiaka przypadają tak naprawdę dwie, zupełni różne role. Mimo, że w fabule mija ledwo pięć lat, różnica między Cathy i Jaimiem na początku spektaklu i na jego końcu jest ogromna, a każde z aktorów gra na zmianę to młodą, to starszą wersję swojej postaci. Oboje nie boją się pokazać większej ilości emocji w głosie, poświęcając dodatkowe efekty wokalne, na które pozwalają im umiejętności. Co ważne, idealnie ze sobą współgrają co jest bardzo ważne skoro cały spektakl polega na tym jak stworzą łączącą ich relację.

Kaja Mianowana w roli Cathy zachwyca od pierwszej minuty spektaklu. Perfekcję wokalną łączy ze świetnym aktorstwem, a na jej twarzy maluje się multum emocji, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dzięki bliskości aktorów widownia widzi jak na dłoni jej cierpienie, ale i radość. A przecież Mianowana mistrzowsko odgrywa zarówno zgorzkniałą, załamaną kobietę, która właśnie zamknęła drzwi za swoim odchodzącym mężem, jak i młodziutką, podekscytowaną dziewczynę, wracającą z pierwszej randki.

Jeśli chodzi o Jaimiego, to mam wrażenie, że Kamil Dominiak lepiej czuje się w roli jego starszej wersji, bo z każdą piosenką wypada coraz lepiej. W ‘Za szybko’ wprost promieniuje nerwową energią chłopaka na progu wielkości, potem nabiera pewności siebie i opanowania, a z każdą sceną coraz bardziej oczarowuje widownię, co nie jest łatwe biorąc pod uwagę jak spektakl pokazuje Jaimiego.

Z resztą musical umiejętnie pogrywa z tym jak widownia postrzega bohaterów. W końcu w sztuce, która zaczyna się od słów „Jaimie się wyniósł, bo Jaimie miał dość” od początku wydaje się jasne kto zawinił. Kolejne sceny z opowieści Cathy tylko przypieczętowują winę Jaimiego, a i on sam nie poprawia swojej sytuacji piosenką „Nagle się dzieje cud”. Zarzuty wobec Cathy są natomiast o wiele bardziej poukrywane w tekście i należy się porządnie skupić by je wyłapać. Koniec końców spektakl pozostawia widza z pytaniem kto zawinił rozpadowi relacji sugerując, że nikt nie jest bez winy.

Podkreśla to fakt, że bohaterowie nie potrafią znaleźć wspólnego gruntu, z wyjątkiem może jednej sceny w połowie musicalu. Bardzo dobrze oddaje to oświetlenie zaprojektowane przez Michała Piskorskiego i Krzysztofa Gantnera. Każda z postaci ma swój sygnaturowy kolor, (Cathy czerwony, a Jaimie niebieski) co pomaga rozróżnić, którą scenę oglądamy z czyjego punktu widzenia. Wspaniałym zabiegiem jest przenikanie się tych kolorów pod sam koniec spektaklu, tak by utworzyły fioletowy punkt wspólny między bohaterami (w którym niestety Cathy i Jamie nie są w stanie się spotkać). Czasem światła odbijają się od luster tworząc niepowtarzalne efekty. Bardzo dobrze działają też świece, które pojawiają się w jednej ze scen, zastępując sztuczne oświetlenie i nadając dodatkowego charakteru intymnemu momentowi między małżonkami. Atmosfera jest z resztą tworzona od momentu, gdy widz wchodzi na przyciemnioną salę pełną sztucznego dymu.

Bartłomiej Szrubarek i Antoniusz Dietzius zaprojektowali minimalistyczną scenografię, składającą się jedynie z dwóch biurek ustawionych po dwóch stronach sceny i stojących na nich starych telefonach tarczowych. Każde biurko tworzy przestrzeń któregoś z bohaterów, a liczne rekwizyty idealnie podkreślają charakter swoich właścicieli i to co dla nich najważniejsze. Tak więc u Cathy znajdziemy kubek z musicalu „Les Miserables”, kosmetyki, czy szczotkę do włosów, a u Jaimiego maszynę do pisania czy zegarek.

Jestem pod ogromnym wrażeniem kostiumów Pauliny Skowrońskiej. To zwykłe, noszone na co dzień ubrania, lecz tak dobrane, by nie tylko dało się je szybko zmienić (aktorzy zazwyczaj przebierają się na scenie, czasem tylko mają moment, by schować się za filarem), ale i by oddawały upływ czasu i sytuację emocjonalną postaci. Tak więc Cathy rozpoczyna historię potargana, w  dresie i bez makijażu, a Jaimie w dżinsach, trampkach, bluzie i w niemodnych okularach. Lecz ich wygląd zmienia się wraz z opowieścią. Cathy układa włosy, maluje się i przebiera w coraz bardziej młodzieżowe stroje, Jaimie ubiera się coraz poważniej i coraz bardziej dba o swój wygląd. Gdyby spojrzeć na ich historie chronologicznie młoda dziewczyna w ładnej sukience, zamienia się w zaniedbaną frustratkę, a niedbający o siebie chłopak staje się zadbanym mężczyzną, a to wiele mówi o ich związku.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o tłumaczeniu. Proscenium korzysta z przekładu Michała Wojnarowskiego stworzonego na potrzeby Teatru Roma. To przekład bardzo sprawny, dobrze oddający znaczenie oryginalnych piosenek i świetnie brzmiący w ustach aktorów.

Koniec końców „5 ostatnich lat” to przejmujący spektakl o parze młodych ludzi, którzy nie potrafią z sobą rozmawiać. Łączy ze sobą perfekcyjne wokale, wyśmienitą grę aktorską, kreatywne kostiumy, idealne oświetlenie i dopracowany ruch sceniczny, który udowadnia, że nie potrzeba wielkiego widowiska, skomplikowanej scenografii czy choreografii na kilkadziesiąt osób by stworzyć spektakl, który podbije serca widzów i pozostanie w nich na długo.

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

Komentarze

Popularne posty