"Pas Ilmarinena” Marcin Mortka
Atak rosyjskich wojsk na Finlandię zastaje Penelopę de Woort, angielską badaczkę w małej fińskiej wiosce. Jej zaniepokojony ojciec postanawia wysłać do pogrążonego w odmętach wojny kraju jej byłego męża, Michaela Tayne’a, by ją odnalazł i sprowadził do domu. Michaelowi towarzyszy Theodore Astley, charyzmatyczny arystokrata, z darem do zjednywania sobie ludzi. W Szwecji dołącza do nich gadatliwy amerykański dziennikarz, Nix Turner. Razem będą musieli zmierzyć się z barierą językową, chłodem, rosyjską armią, a także zjawiskami nadprzyrodzonymi, które bada tajemnicza Biblioteka.
Tak zaczyna się, książka, którą Marcin Mortka wrócił do tematyki II Wojny Światowej z elementami fantastycznymi. Autor nie jest historykiem, ale dobrze się przygotował do zadania, które sobie postawił. Musiał po prawdzie nagiąć kilka wydarzeń, by lepiej pasowały do fabuły, ale ku mojemu zdumieniu przyznał się do tego w posłowiu.
Ogromną zaletą książki są postaci. Świat stworzony przez Mortkę ponownie zaludniają ciekawi, niejednoznaczni bohaterowie, a autor rozdział po rozdziale odkrywa przed czytelnikami kolejne aspekty ich charakteru czy elementy ich przeszłości. Michael Tayne zostaje wciągnięty w wir wydarzeń prosto z Bethlam gdzie z pomocą leków próbował uciec przed własną przeszłością. Z fascynacją obserwowałam jak duch i poczucie sprawiedliwości Michaela budziło się do życia strona za stroną. Tucker to postać jednocześnie irytująca, co wspaniała w swym uporze, ale przede wszystkim naprawdę kompetentna. Najbardziej jednak zaskakuje Astley, który na początku jest przedstawiony jako gadatliwy paniczyk z dobrego domu, by niedługo potem pokazać kręgosłup ze stali i ogromne doświadczenie. Zachwyciła mnie też Penelopa, którą z początku poznajemy tylko z opowieści ojca i wspomnień męża. Kobieta, która pojawia się w fabule odstaje od wizji jaką zdążyliśmy już sobie stworzyć w głowie i dzięki temu jest jeszcze ciekawsza.
To powiedziawszy Rosjanie, którzy pojawiają się w fabule to postaci jednoznacznie negatywne, ludzie ordynarni, którzy nikogo nie szanują ani nie kochają i nie cofną się przed niczym by osiągnąć swój cel. Powoduje nimi rządza zysku, władzy lub po prostu głupota. Główny antagonista, Siergiej Muchalew ma nieco więcej głębi, ale wciąż jest człowiekiem do gruntu złym, choć inteligentnym i potrafiącym wykorzystywać sytuację. Z literackiego punktu widzenia wolałabym nieco bardziej zrównoważone przedstawienie tej nacji, choć nie będę ukrywać, że z satysfakcją czyta się o błędach i głupocie rosyjskiego wojska.
Interesujące są za to relacje między tymi postaciami, zarówno te istniejące, co rodzące się na kartach powieści. Chciałabym też pochwalić nieoczywiste zakończenie, które pozostaje wierne charakterom postaci, a także strukturę książki. Autor co jakiś czas zmienia punkt widzenia między Michaelem, Cedrikiem i Siergiejem, przez co czytelnik wie o wiele więcej niż sami bohaterowie i nie umyka mu żaden szczegół.
Trzeba jednak pamiętać, że „Pas Ilmarinena” to nie tylko powieść przygodowa z elementami fantasy, ale przede wszystkich książka o wojnie, która nie boi się sięgać po trudne tematy i ludzkie tragedie. Marcin Mortka bardzo realistycznie opisuje okrucieństwo rosyjskiego wojska, ale i bezwzględność ludzi przypartych do ściany.
To powiedziawszy, jeden z największych zwrotów akcji wydał mi się nieco zbyt oczywisty, co jednak nie przeszkadzało mi w cieszeniu się lekturą. Mam też wrażenie, że niektóre relacje zostały wprowadzone zbyt szybko i po łebkach, ale liczę na to, że rozwiną je kolejne tomy. Żałuję tylko, że wątek tytułowego pasa pojawia się tak późno. Muszę jednak przyznać, że ta tajemniczość to jedna z większych zalet książki.
Kończąc, „Pas Ilmarinena” to bardzo dobra powieść wojenna z elementami fantastyki, osadzona głęboko w fińskim folklorze. Jej bohaterowie ujmują za serce od pierwszej chwili, a ich przygody śledzi się z zapartym tchem, szczególnie pod koniec. Marcin Mortka stworzył świat pełen tajemniczych artefaktów i gromadzących je stowarzyszeń, w którym można by osadzić niejedną powieść. A ja na pewno będę na nie czekać.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 4 / 5
Komentarze
Prześlij komentarz