“X-men Legacy Vol 1: Prodigal” scen. Si Spurrier; rys. Tan Eng Huat, Jorge Molina


Bo jest nas wielu

Gdy w 2017 roku telewizja FOX zaczynała emisję serialu Legion, mało kto wiedział, że tytułowy bohater to postać z uniwersum Marvela, która zadebiutowała w 1985 roku na łamach komiksu “Nowi mutanci #25”. Serial natomiast opiera się na wydanym w 2013 roku albumie “X-men Legacy Vol.1: Prodigal”, pierwszym tomie jego solowej serii. 

Po śmierci Charlesa Xaviera, jego syn David Heller znany też jako Legion, zmaga się ze swoim dziedzictwem i setkami alternatywnych osobowości walczących o kontrolę nad jego ciałem. Chcąc iść w ślady ojca, David postanawia pomóc parze utalentowanych dzieci przetrzymywanych przez japoński gang. Sprawa okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana i prowadzi chłopaka na zupełnie nową drogę. 

To dość typowa fabuła jak na komiks superbohaterski. Niechętny bohater wyruszający w podróż, by bronić niewinnych i pójść w ślady ojca. Ale scenarzysta, Si Spurrier poprowadził tę historię zupełnie inaczej, a nawet porwał się na świętość jaką w świecie Marvela jest Charles Xavier. W efekcie powstał komiks poruszający takie tematy jak: radzenie sobie z tym, że rodzice nie są nieomylni, a śmierć nikogo nie czyni idealnym; zrozumienie, że bycie dobrym człowiekiem wcale nie oznacza bycia dobrym rodzicem; dojście do wniosku, że nie trzeba zawsze iść w ślady rodziców i można wybrać własną drogą czy pogodzenie się z faktem, że nie wszyscy będą nas lubić. 

Trzeba zauważyć, że “Prodigal” nie jest komiksem dla fanów X-menów. Autor wszedł w polemikę z postawą Charlesa Xaviera i jego drużyny, zarzucając im bierność czy nawet głupotę, a na pewno nieświadomość konsekwencji ich czynów. Przedstawił ich też jako dość niekompetentnych w starciu z Davidem. 

“Prodigal” to komiks o tyle nietypowy, że opowiada o postaci, która nie wpisuje się w schemat superbohatera. David, którego poznajemy na samym początku albumu, jest zagubionym chłopakiem uwięzionym w cieniu wielkiego ojca i walczącym rozpaczliwie o kontrolę nad swoim własnym ciałem i umysłem. Dysponuje niewyobrażalną potęgą, ale przez większość czasu nie ma do niej dostępu, zbyt zajęty wewnętrzną walką ze swoimi licznymi osobowościami. W ten sposób scenarzysta uniknął uczynienia go zbyt potężnym i przez to po prostu nudnym. 

Trzeba przyznać, że komiks sprawnie przeplata rzeczywistość z podświadomością Davida, pokazując jak jedno wpływa na drugie. Zachwianie pewnością siebie w świecie namacalnym wpływa na siłę wewnętrzną chłopaka, zaś zwycięstwo wewnątrz własnej głowy daje mu siłę, by zmierzyć się z przeciwnikami poza nią.  

W komiksie po prawdzie pojawia się antagonista z krwi i kości, ale zostaje wprowadzony dość późno i ma stosunkowo niewielkie znaczenie w kontekście całej historii. Jego brak jednak nie przeszkadza, bo koniec końców to David jest swoim największym wrogiem, a komiks dotyczy jego wewnętrznej walki i tego jak postrzega świat i siebie. 

W “Legionie” znajdziemy trzy ciekawe relacje. Pierwsza to więź między Davidem, a jego słynnym ojcem. Z początku zostaje zarysowana dość stereotypowo, Xavier jest zbyt zajęty walczeniem o lepszy świat, by spędzać czas z synem. Jednak, gdy David musi skonfrontować się ze wspomnieniami o ojcu, zdaje sobie sprawę, że czas zweryfikować to jak go postrzega. A mimo to bardzo zależy mu na rodzicielskiej aprobacie. 

Warto też wspomnieć o więzi łączącej Davida z dwojgiem dzieci, które bierze pod swoje skrzydła. Choć dowiaduje się o ich istnieniu zdawać by się mogło przez przypadek, szybko postanawia im pomóc, a potem jego poczucie odpowiedzialności za ich życie i dobrobyt rośnie z każdą sceną. To fascynujące jak bycie potrzebnym wpływa na jego pewność siebie i samokontrolę i jak dzieci reagują na kogoś kto je wspiera. 

Trzecia, to relacja między Davidem i Ruth, tajemniczą nastolatką, która ma kojący wpływ na wszystkie osobowości bohatera, a jednocześnie sama określa się jako jego nemezis. Ich interakcje w “Prodigal” ograniczają się do ratowania sobie życia i zawoalowanych sugestii przyszłych wydarzeń, ale to wystarczy by zaciekawić czytelnika i sprawić, że będzie wypatrywał kontynuacji ich historii. 

Komiks nigdy nie został wydany w Polsce i nie posiada oficjalnego tłumaczenia. Zachwycająca różnorodność języka, sprawia, że czytelnik musi się wykazać perfekcyjną znajomością angielskiego i sporą kreatywnością, bo w wielu przypadkach trzeba się domyślać co postać ma na myśli, szczególnie, że akcenty zostały zapisane fonetycznie. 

Niestety, kreska użyta w komiksie, zupełnie mnie nie przekonuje. Jest konsekwentna, ale bardzo specyficzna i nie każdemu będzie odpowiadać. Wykorzystano bardzo uproszczone i często przerysowane projekty postaci, co widać chociażby po włosach Davida. Scenariusz jednak nadrabia braki estetyczne. 

“X-men Legacy Vol 1: Prodigal” to komiks nietypowym. Protagonista nie nosi obcisłego kostiumu i nie ma perfekcyjnie wyrzeźbionych mięśni, co więcej sam nie uważa się za bohatera. A mimo to jego pomysł jak pomagać ludziom jest znacznie bardziej przekonujący niż paramilitarny program proponowany przez X-menów. Si Spurrier miał bardzo konkretną wizję świata przedstawionego i swoich postaci i nie bał się jej zrealizować, nawet jeśli miało to zirytować fanów drużyny X-men. Bardzo chętnie sięgnę po kolejne tomy. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 4 / 5

Komentarze

Popularne posty