MusicalON czyli konwent w rytm muzyki


Weekend 10-11 sierpnia spędziłam na MusicalOnie, pierwszym w Polsce zlocie musicalowym organizowanym przez Fundację Proscenium. Zacznijmy od tego, że byłam dość sceptycznie nastawiona. Pewnie, pomysł konwentu dla fanów musicali, od razu mi się spodobał, ale fakt, że ogłoszono go zaledwie dwa miesiące przed terminem, a jeszcze na początku sierpnia nie było wiadomo, jakie dokładnie teatry pokażą się na Panelu Premierowym, nie napełniał optymizmem. Na szczęście MusicalON okazał się fantastycznie zorganizowanym wydarzeniem o wspaniałej atmosferze. Wszystkie trzy punkty programu zdobyły serca fandomu, a także moje. Ale po kolei. 

Panel Premierowy 

Na MusicalOnie pojawiły się największe polskie teatry muzyczne, które planują premiery w nadchodzącym sezonie. Panele nie ograniczyły się do podania informacji, które pojawiały się już na socialach teatrów, uczestnicy wydarzenia mieli niepowtarzalną okazję posłuchać, jak twórcy opowiadają o swojej pracy, przekomarzają się, żartują czy zdradzają kulisy produkcji, o których inaczej nie mielibyśmy pojęcia. Dość powiedzieć, że po MusicalOnie musiałam nieco zmienić swoje teatralne plany na kolejny tok, by zmieścić w grafiku kilka nowych tytułów. 

I tylko Roma pozostawiła po sobie pewien niedosyt, pokazując znacznie mniej niż przedstawicie pozostałych teatrów, także szykujących się do wiosennych premier. O ile Michał Wojnarowski poopowiadał o smaczkach tłumaczeniowych, a od pani Anny Waś dowiedzieliśmy się jakimi dokładnie teatr dysponuje głośnikami, zabrakło reżysera, który przybliżyłby swoje spojrzenie na spektakl tak znany i lubiany jak “Wicked”. Przedstawiciele Romy wypadli nieco blado w porównaniu z reżyserkami “Six” czy “Jesus Christ Superstar”, które z pasją opowiadały o swojej wizji. 

Impreza 

Impreza na MusicalOnie udowodniła mi dwie rzeczy. Pierwsza: da się tańczyć przez cały wieczór w rytm piosenek z musicali. I druga: człowiek znacznie lepiej się bawi w rytm muzyki, którą zna i w towarzystwie ludzi, ko podobnych zainteresowaniach.  

I tak szaleliśmy razem, śpiewając chórem lecące z głośników piosenki, a cosplayerzy wczuwali się w swoje role, sprawiając, że wszyscy dookoła czuli się częścią ich historii. Ale to możecie obejrzeć na licznych rolkach, które krążą po internecie. 

Seans 

Zachęcona tym jak świetnie bawiłam się na imprezie, na seans do Kina Helios poszłam nastawiona optymistycznie. Prawidłowo, nigdy nie czerpałam takiej radości z oglądania filmu “Mamma mia” jak na sali pełnej fanów musicali. 

Poprzedniego wieczora konwentowicze udowodnili, że znają piosenki ABBY na pamięć, dzięki czemu mogli porzucić swoje miejsca i szaleć pod ekranem. Były też wiwaty, gdy Pierce Brosnan rozpoczął swoją najgorszą piosenkę, dzięki którym spojrzałam na świetnie sobie znany film zupełnie inaczej.  

Ogólne wrażenia 

MusicalON bardzo mnie zaskoczył. Od pierwszych informacji dotyczących paneli do samego startu wydarzenia byłam nastawiona bardzo sceptycznie, ale nawet ja uległam czarowi tej wspaniałej społeczności, w której można po prostu podejść do kogoś i pogratulować mu koszulki czy cosplayu, zaczynając długą rozmowę na temat wspólnych zainteresowań. A potem bawić się razem cały wieczór. 

Dalej uważam, że zawiodła komunikacja. Punkty programu zostały podane za późno, gdzieś w międzyczasie rozciągnięto też konwent na dwa dni zamiast jednego. Zupełnie nie dziwię się ludziom, którzy zrezygnowali z planowanej na ostatnią chwilę wyprawy do Warszawy, szczególnie jeśli podzielali moje podejście do niektórych atrakcji.  

Marzy mi się też konwent podobny bardziej do Pyrkonu, na którym fandom może współtworzyć punkty programu. Chętnie dowiedziałabym się też więcej o tym co dzieje się, nim otwierają się drzwi teatru i widownia wchodzi do budynku. Ale cóż, pamiętajmy, że to dopiero pierwsza edycja MusicalOnu i wszystko jeszcze przed nami. Ja na pewno postaram się zdobyć bilety na następny rok. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

Komentarze

Popularne posty