"Na Prochach" Teatr Syrena

Triumf królowej opioidów 

Spektakl: “Na prochach” 

Premiera: 22 luty 2025 

Reżyseria: Robert Talarczyk  

Scenariusz i teksty piosenek: Jacek Mikołajczyk 

Muzyka i kierownictwo muzyczne: Jacek Sotomski 

Muzyka: Michał Puchała 

Choreografia: Ewelina Adamska-Porczyk 

Scenografia, kostiumy i reżyseria światła: Justyna Łagowska 

Dramaturgia: Michał Wybieralski 

Występują: Maciej Maciejewski, Anna Terpiłowska, Piotr Siejka, Jacek Pluta, Michał Konarski, Marta Walesiak-Łabędzka, Agnieszka Rose, Michał Juraszek, Beatrycze Łukaszewska, Angelika Kurowska, Albert Osik, Ewelina Adamska-Porczyk 

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 23 lutego 2025 

oOo

Jeszcze nie tak dawno musicale kojarzono głównie z lekkimi spektaklami, na których można miło spędzić czas. To spojrzenie zmienia się jednak dzięki wybitnym produkcjom realistycznie poruszającym problemy obecnego świata. Kolejna miała swoją premierę w zeszłą sobotę, w stołecznym Teatrze Syrena. 

Rodzina Barkerów: Robert (Maciej Maciejewski), Roza (Anna Terpiłowska) Archibald (Jacek Pluta), Rupert (Michał Konarski). To oni wprowadzili na rynek śmiertelnie niebezpieczny, wysoce uzależniający środek ukryty pod powłoką leku przeciwbólowego. To przez nich umarły setki tysięcy amerykanów. Tylko ambitna prokurator Evelyn Morgan (Agnieszka Rose) i jej młody podwładny, Oliver Harris (Michał Juraszek) mogą stawić im czoło. O całej sprawie opowie słynna osobowość telewizyjna, Megan Queen (Marta Walesiak-Łabędzka). Tylko czy w medialnym szumie znajdzie się miejsce dla Królowej opioidów (Ewelina Adamska-Porczyk) i jej ofiar? 

Robert Barker w wykonaniu Macieja Maciejewskiego to postać dynamiczna. Z jednej strony człowiek podporządkowany rodzinie, który raz po raz traci kontrolę nad rozwojem wypadków. Z drugiej stanowczy prezes, który nabiera pewności siebie w miarę osiągania sukcesu i nie zamierza się cofnąć choćby na krok. Maciejewski jest świetny ruchowo, szczególnie w scenach tańca, roztaczając wokół siebie władczą aurę. Perfekcyjnie gra ciałem: garbi się w scenach z wujami, by stanąć dumnie przed kongresem lekarzy.  

Anna Terpiłowska jako Rosa Barker to wyrachowana businesswoman, piekielnie inteligentna i świetnie poinformowana. Jest bezwzględna, o czym dobrze świadczy niebezpieczny błysk w oku czy pełen wyższości uśmiech. A mimo to w kryzysowej sytuacji unosi się gniewem i potrzebuje wsparcia kuzyna. 

Jacek Pluta jako sir Archibald Barker roztacza dokoła siebie aurę pogardy dla wszystkich, łącznie z własnym bratem i córką. Uwielbia być uwielbiany i potrafi za to wiele zapłacić. Z kolei Michał Konarski jako Rupert Barker to stereotypowo rubaszny wujek, który bezrefleksyjnie podąża za bratem, a denerwuje się tylko wtedy, gdy coś zagraża jego interesom. 

Piotr Siejka w roli Adama Barkera gra monument twórcy imperium, któremu wszyscy próbują dorównać. A jednocześnie pełni rolę głosu bez ogródek i zahamowań mówiącego prawdę, zarówno swojemu synowi, jak i widowni. 

Marta Walesiak-Łabędzka perfekcyjnie wciela się w nastawioną na sławę gospodynię programu telewizyjnego Megan Queen. Gdy zwraca się do widowni, jest wspaniale przerysowana, lecz kiedy obserwuje wydarzenia z drugiego planu, można dostrzec jej prawdziwe oblicze. 

Agnieszka Rose gra prokurator stanową Evelyn Morgan z energią kobiety, która wie czego chce i nie zawaha się przed niczym, by to osiągnąć. Jest charyzmatyczna i surowa, zarówno dla wrogów jak i podwładnych, a uczuciami gardzi.  

Michał Juraszek wypada bardzo przekonywująco jako młody prokurator Oliver Harris, który jako jedyny skupia się na czynniku ludzkim. Na przestrzeni spektaklu obserwujemy jak pod wpływem sprawy Barkerów przemienia się z dobrze się zapowiadającego człowieka sukcesu, w empatycznego wojownika o sprawiedliwość.  

Albert Osik występujący w pięciu różnych rolach wykazuje się niesamowitym zakresem aktorskim. Choć każda z jego postaci pojawia się na scenie na krótko, wszystkie są porażająco realistyczne. Dramat uzależnionych pacjentów sprawnie podsumowuje historia Nancy (Angelika Kurowska) i Brendy (Beatrycze Łukaszewska). Kurowska przejmująco gra córkę, która straciła kontrolę nad swoim życiem, a Łukaszewska zrozpaczoną matkę, która nie potrafiła jej pomóc. 

Niekłamaną władczynią sceny pozostaje jednak zachwycająca Ewelina Adamska-Porczyk jako Królowa opioidów. Szczególnie poruszająco wypada wcielając się w ofiary epidemii. Pod jej intensywnym spojrzeniem, które zmusza do zmierzenia się z okrutną rzeczywistością widz czuje się niekomfortowo. Co więcej, artystka nie tylko perfekcyjnie kontroluje swoje ciało, ale sprawia, że każdy jej ruch staje się nośnikiem emocji wyrażanych przez taniec.  

Nic dziwnego, to właśnie Adamska-Porczyk przygotowała choreografię do “Na Prochach”. Piosenkom towarzyszą psychodeliczne wręcz układy, w których sposób poruszania się uzależnionych trafnie przywodzi na myśl apokalipsę zombie. Natomiast językiem Królowej jest taniec nowoczesny. Warto też wspomnieć o fenomenalnym pomyśle przedstawienia batalii sądowej jako pojedynku bokserskiego. 

Zarówno za scenografię, kostiumy jak i reżyserię świateł odpowiada Justyna Łagowska, dzięki czemu wszystkie trzy elementy perfekcyjnie ze sobą współdziałają. Zastosowano minimalistyczny wystrój, który dobrze oddaje atmosferę studia telewizyjnego, ale i pozwala przenieść akcję w dowolne miejsce. Stanowiąca centrum wydarzeń kanapa wydaje się miękka i puchata, ale niecodzienna narzuta przywodzi też na myśl kolce. 

Na scenie króluje róż i fiolet w odcieniach wszelakich, choć pojawi się też odrobina bieli i jaskrawej zieleni. Każdy z nich zdaje się nieść ze sobą ukryte znaczenie. Wystylizowana na Marilyn Monroe Megan Queen i Królowa opioidów w zwiewnym kostiumie, przypominający strój baśniowej wróżki wyróżniają się spośród ubranych w garnitury członków rodziny Barkerów i pracowników prokuratury. Wprost nie sposób zauważyć wszystkich smaczków i zależności ukrytych w zdawać by się mogło, prostych strojach. 

“Na prochach” to spektakl o uzależnieniu, jego przyczynach, przebiegu i konsekwencjach, które dotykają ofiar i ich bliskich. Ale to też spektakl o tym jak media wykorzystują tragedię dla zysku. O tym jak chciwość i pęd do kariery mogą zniszczyć świat. 

Taki temat zasługuje na godną reprezentację, taką, która trafi do każdego widza. Jacek Mikołajczyk stworzył spektakl, który perfekcyjnie spełnia to zadanie. W “Na prochach” są zarówno chwytające za serce monologi ofiar, poruszające piosenki, a także trafne porównania, dzięki którym statystyki przestają być abstrakcyjne. A to wszystko w psychodelicznej atmosferze budowanej przez światła i niepokojącą muzykę. 

“Na prochach” to produkcja wybitna, wiernie odtwarzająca prawdziwe wydarzenia, czym jeszcze bardziej skłania widza do refleksji. Teatr Syrena podszedł do tego ciężkiego tematu z ogromną wrażliwością i rzetelnością, tworząc spektakl, który na długo zostanie w mojej pamięci. Na pewno też wybiorę się na niego ponownie, by spróbować odkryć wszystkie ukryte w nim tajemnice. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

Komentarze

Popularne posty