“Wirujący Seks” Teatr Rampa

“Wirujący Seks: Czyli Polskie Love Story” Teatr Rampa 

Premiera: 20 i 21 kwietnia 2024 

Scenariusz, teksty piosenek i reżyseria: Tadeusz Kabicz 

Muzyka, aranżacje i teksty piosenek: Grzegorz Rdzak 

Konsultacja scenariuszowa i teksty piosenek: Marta Podobas  

Choreografia: Michał Cyran 

Scenografia i kostiumy: Natalia Kitamikado 

Występują: Agata Łabno, Karolina Gwóźdź, Maciej Pawlak, Marek Zawadzki, Dominik Mironiuk, Krzysztof Róg, Anna Mierzwa, Katarzyna Walczak, Marcin Januszkiewicz, Wojciech Kurcjusz, Julian Mere, Konrad Marszałek, Kamila Boruta-Marszałek. Anna Pupek, Justyna Cichomska, Adrianna Dorociak, Przemysław Niedzielski, Dominika Kozak, Agata Ewa Mociak, Jakub Cendrowski, Łukasz Kamiński 

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 26 września 2024 roku 

oOo

Komedia romantyczna z niespodzianką

Na każdych zajęciach o tłumaczeniu audiowizualnym prędzej czy później pojawia się pytanie o najgorsze tłumaczenie tytułu. I zawsze pada taka sama odpowiedź: "Wirujący seks", czyli słynne "Dirty Dancing". Twórcy musicalu "Wirujący seks, czyli polskie love story" nie ukrywają inspiracji filmem, ale tłumaczą swoją decyzję tak inteligentnie, że bez wątpienia w tym szaleństwie jest metoda. 

Mania (Karolina Gwóźdź) za tydzień ma wyjść za Henryka (Dominik Mironiuk). Jej największym marzeniem jest wesele w tematyce jej ukochanego "Wirującego seksu". Młodzi pracowicie ćwiczą też filmową choreografię, którą planują odtworzyć podczas swojego pierwszego tańca. Podczas jednej z takich prób Henryk doznaje kontuzji, która wymusza zmianę układu. Pomóc ma w tym Patryk (Maciej Pawlak), syn właściciela dworku, w którym odbędzie się wesele. Przytłoczona organizacją wesela, kontuzją narzeczonego i rychłym rozwodem rodziców, Katarzyny (Katarzyna Walczak) i Ignacego (Julian Mere) Mania, szybko zwraca uwagę na charyzmatycznego tancerza. Tymczasem brat Patryka, Dawid (Marcin Januszkiewicz) knuje, by pozbawić chłopaka praw do spadku po ojcu. 

Niestety to właśnie fabuła stanowi największą wadę spektaklu. Bardzo podoba mi się główny wątek dziewczyny, która czuje się odpowiedzialna za wszystkich ludzi w swoim życiu i uczy się stanąć na własnych nogach, a także walczyć o swoje marzenia. Niestety mnogość wątków pobocznych nieco przytłacza, szczególnie biorąc pod uwagę odrealnienie niektórych z nich.  

Na dodatek, oglądając spektakl ma się czasem wrażenie, że twórcy skreślają kolejne punkty z listy najbardziej oklepanych klisz znanych z komedii romantycznych. Trzeba jednak zauważyć, że cała struktura została perfekcyjnie wręcz przemyślana, “Wirujący seks” celowo nawiązuje do klasyki gatunku, co niestety nie musi każdemu odpowiadać. Odchodzą od tego zamysłu pod sam koniec spektaklu, jednak moim zdaniem nie wykorzystują tego przełamania konwencji w pełni. Sytuacji nie poprawia iście weselny humor, który z całą pewnością nie rozbawi każdego. 

Piosenki utrzymano w czysto weselnej estetyce, posługując się muzyką bardzo chwytliwą, ale przy tym sztampową, z częstochowskimi rymami. Trzeba niestety oddać twórcom, że ich utworów nie sposób pozbyć się z głowy. Ikoniczne “Jestem królem excela”, wciąż przypomina mi się w losowych momentach i nieodmiennie przyprawia mnie o ciarki zażenowania. 

Oprócz piosenek oryginalnych, użyto też kilku zagranicznych hitów, które pozostawiono w wersji oryginalnej. I choć pojawienie się “Private Dancer” Tiny Turner czy słynnego “(I’ve Had) The Time of my Life)” ekscytuje widownię, twórcy za bardzo polegają na założeniu, że widzowie znają piosenkę na pamięć. Tymczasem dla nieznających angielskiego, brak polskiego tłumaczenia sto brak wglądu w przeżycia postaci. 

Choć jego postać znika na prawie cały drugi akt, Maciej Pawlak jest prawdziwą gwiazdą tego musicalu. W roli atrakcyjnego tancerza Patryka odnajduje się wręcz wspaniale. Jest tak charyzmatyczny, że potrafi sprzedać tę niezbyt sympatyczną postać. Rusza się też niczym rasowy tancerz, a jego wykonanie piosenki “Private Dancer” na długo zapadnie mi w pamięć. 

Karolina Gwóźdź świetnie sprawdza się jako znerwicowana Mania, która rozpaczliwie próbuje wszystko kontrolować. Szczególnie dobrze wypada w piosence “Mania” w drugim akcie, gdy po raz pierwszy pozwala sobie okazać wszystkie tłumione wcześniej emocje. Ma też fenomenalną chemię sceniczną z Maciejem Pawlakiem, dzięki czemu spektakl może się pochwalić jedną z najlepszych scen zawiązania relacji romantycznej w polskim teatrze muzycznym. 

Dominik Mironiuk wkłada w postać Henryka masę ciepła i czułości względem Mani, co jest o tyle trudne, że aktor stanął przed trudnym zadaniem zagrania prawie całego spektaklu w gipsie, a nawet wykonania w nim energicznej choreografii. 

Marcin Januszkiewicz jako Dawida dość szybko daje się poznać jako stereotypowy złoczyńca. I choć Januszkiewicz świetnie się w bawi knując po kątach i śmiejąc się szaleńczo, aż szkoda patrzeć jak się w marnuje się w tej roli. Na szczęście twórcy starają się nadać tej postaci nieco głębi i dają jej świetną piosenkę, w której aktor może pokazać pełnię swoich możliwości wokalnych. 

Katarzyna Walczak jako matka Mani, także Katarzyna idealnie wpisuje się w stereotyp matki-wariatki, która po prawdzie chce dobrze dla córki, ale tylko tworzy chaos. Walczak ma niesamowite wyczucie komediowe, ale nawet ona niewiele może ulepić z niekończących się żartów o podtekście seksualnym. 

Michał Cyran stworzył choreografię bardzo żywiołową i czerpiącą garściami z klasyków kina romantycznego. Zobaczymy oczywiście słynny układ z “Dirty Dancing”, ale pojawią się też nawiązania do “Uwierz w ducha”. Szczególnie ciekawie przedstawia się scena nauki tańca, w której Patryk prezentuje figury mambo. Szkoda tylko, że zabrakło słynnego podniesienia, które znalazło się chociażby na plakatach spektaklu. 

Minimalistyczna scenografia Natalii Kitamikado ma tworzyć złudzenie pałacyku weselnego. I choć spełnia swoje zadanie, na stosunkowo sporej scenie Teatru Rampa wypada dość blado. To powiedziawszy bardzo mnie cieszy ograniczenie użycia ekranu i projektora do pokazywania filmów i nagrań z życia bohaterów, zamiast bazować na projekcjach całą scenografię.  

Kitamikado była też odpowiedziana za kostiumy, które zostały utrzymane w nowoczesnym stylu i sprawnie oddają charakter postaci. Kolorowy garnitur Dawida, rozchełstana koszula Patryka czy wojskowy strój Ignacego pasują do nich perfekcyjnie i rzucają nowe światło na charakter każdego bohatera. 

Nie można też zapomnieć o niecodziennej atmosferze, która panuje w całym Teatrze Rampa. Od razu po wejściu na pierwsze piętro wita nas obsługa w liberiach dworku weselnego, sprawiając, że czujemy się jak goście Mani i Henryka, a w drugim akcie kilkoro widzów staje się nawet częścią spektaklu, wcielając się w rolę świadka, urzędnika, czy nawet rodziców pana młodego. 

Wielka popularność komedii romantycznych pozwala założyć, że “Wirujący seks” jeszcze długo będzie święcił triumfy na scenie Teatru Rampa, przyciągając fanów filmu “Dirty Dancing” i lekkiej rozrywki. Widzów zachęci też pewnie charyzmatyczna obsada na czele z Maciejem Pawlakiem. Trzeba jednak wspomnieć, że to nie jest musical dla wszystkich, więc jeśli nie przepadacie za komediami romantycznymi czy weselnymi klimatami, śmiało odpuście sobie ten tytuł. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

Komentarze

Popularne posty