"next to normal" Teatr Syrena

 

Prawie że normalni

Spektakl: "next to normal"

Premiera: 6 kwietnia 2019 

Reżyseria i tłumaczenie: Jacek Mikołajczyk 

Autor: Brian Yorkey 

Muzyka: Tom Kitt 

Teksty piosenek: Brian Yorkey 

Kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak 

Choreografia: Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka 

Scenografia: Mariusz Napierała 

Kostiumy: Bożena Ślaga-Śmierzyńska 

Występują: Katarzyna Walczak, Przemysław Glapiński, Damian Aleksander, Weronika Bochat-Piotrowska, Karolina Gwóźdź, Marcin Franc, Piotr Janusz, Maciej Dybowski, Michał Juraszek, Marcin Wortmann, Maciej Maciejewski 

Tekst na podstawie spektaklu z 24 lutego 2024 

oOo

Termin ‘katharsis’ poznałam dawno temu, podczas lekcji polskiego, ale pełne znaczenie tego słowa zrozumiałam dopiero siedząc na widowni Teatru Syrena podczas ostatnich scen fenomenalnego musicalu “next to normal”, za który twórcy Brian Yorkey i Tom Kitt otrzymali liczne nagrody, włączając to nagrodę Tony za muzykę i nagrodę Pulitzera w dziedzinie dramatu. 

Diana (Katarzyna Walczak) jest szczęśliwą żoną i matką. Mieszka na przedmieściach ze swoim mężem Danem (Przemysław Glapiński), genialną córką Natalie (Karolina Gwóźdź) i krnąbrnym synem Gabem (Maciej Dybowski). Niestety życie Diany tylko wydaje się perfekcyjne, w rzeczywistości kobieta cierpi na chorobę dwubiegunową z epizodami depresyjnymi, a jej stan odbija się na życiu całej rodziny. Dan rozpaczliwie próbuje zapanować nad sytuacją, Natalie szuka ucieczki w nauce i wyjeździe na studia, w czym skutecznie przeszkadza jej zakochany kolega ze szkoły Henry (Michał Juraszek), a Gabe stara się pomóc matce na swój własny sposób. 

Prawdziwą gwiazdą spektaklu jest oczywiście Katarzyna Walczak jako Diana. Cudownie delikatna w balladach (“Chcę wrócić w góry”) ale i wspaniale rockowa, gdy trzeba (“Nie wiem nic”), nie boi się szarżować i pokazać widowni pełnej gamy emocji: od zobojętnienia, przez wściekłość, rozpacz, strach, aż po radość. Wspaniale zarysowuje też relacje z mężem, dziećmi czy terapeutą. To niesamowicie wymagająca rola, zarówno wokalnie, jak i aktorsko, a Katarzyna Walczak radzi sobie z nią brawurowo. Powiedzmy sobie szczerze, nie bez powodu w obsadzie nie ma zmienniczki: jest tylko jedna osoba zdolna podołać temu zadaniu. 

Przemysław Glapiński gra Dana jako człowieka targanego ogromnymi emocjami: zmęczonego i sfrustrowanego, ale przede wszystkim bardzo ludzkiego, który tłamsi w sobie wściekłość, lecz potrafi przerazić, gdy już da jej upust. Jest w tych emocjach bardzo naturalny, w kluczowej scenie głos mu się łamie i przechodzi w szloch. To z resztą nie jedyny detal jego kreacji aktorskiej, na który trzeba zwrócić uwagę. Wszystko ma znaczenie, począwszy od tonu głosu, po najmniejsze zmiany w wyrazie twarzy, przez to jak układa ręce, jak bawi się obrączką, czy jak drgają mu dłonie, gdy się denerwuje. Bardzo realistycznie wypada też pełna ojcowskiej miłości, ale i frustracji relacja Dana z Natalie. 

Maciej Dybowski podchodzi do postaci Gabe’a z ogromną łagodnością. Zachwyca jego błagalne “mamo” w kluczowej scenie spektaklu, wypowiedziane niczym prośba dziecka, które boi się zostać odrzucone. Dybowski świetnie sprawdza się też jako starszy brat, trochę złośliwy i potrafiący dogryzać siostrze czy rywalizować z nią o uwagę rodziców. Jednocześnie potrafi pokazać też znacznie bardziej niebezpieczną stronę swojej postaci, wyrachowanego i dość upiornego manipulatora, a relację z matką zarysowuje niezwykle niepokojąco. 

Natalie na początku spektaklu wydaje się po prostu dziewczynę o wielkich ambicjach i niezwykłym talencie. Karolina Gwóźdź szybko pokazuje nam drugie oblicze swojej bohaterki, tę sfrustrowaną, rozdartą nastolatkę, która pragnie matczynej miłości, ale chwilami wolałaby, żeby Diana zniknęła. Natalie motywuje chęć bycia zauważoną, czemu daje upust w piosence “Superboy i dziewczyna duch”. Płynnie przeskakuje z błagania o uwagę, do wściekłości na matkę. Rozpaczliwie szuka oparcia w ojcu, co daje nam wiele przepięknych scen między ojcem, a córką i ponad wszystko pragnie normalności. Warto wspomnieć o jej relacji z Henrym, przy którym po raz pierwszy może być zwykłą nastolatką i zapomnieć o domowych problemach. 

Maciej Maciejewski jako doktor Madden wkłada w tę dość niewielką rolę tyle rocka, ile się tylko da. To o tyle wymagające zadanie, że musi raptownie przestawiać się z grania spokojnego, profesjonalnego lekarza do gwiazdy rocka, by zaraz potem wykonać zwrot w drugą stronę. 

Z całej obsady Michał Juraszek ma najmniej do zagrania. Jego Henry to miły, nieco nieprzystosowany chłopak, który jest w stanie wiele zrobić dla dziewczyny, którą podziwia. Co ciekawe rozpoczyna spektakl jako nieco niedojrzały, często popalający różne substancje dzieciak, lecz im bardziej Natalie się załamuje, tym bardziej odpowiedzialny staje się Henry, co przypomina nieco historię relacji jej rodziców. 

Kostiumy Bożeny Ślagi-Śmierzyńskiej prezentują się świetnie, a jednocześnie jasno i wyraźnie wskazują status społeczny rodziny Goodmanów. Dan – zawsze w garniturze, Diana – elegancko ubrana nawet do sprzątania. Najbardziej zwyczajnie wypadają Gabe i Henry, ale już Natalie ubiera się dość nietypowo jak na nastolatkę.  

Scenografia Mariusza Napierały robi ogromne wrażenie od samego wejścia na widownię. Na scenie Teatru Syrena zbudowano imponujące rusztowanie, które służy zarówno za dom Goodmanów, szkołę czy gabinet lekarski. W stworzeniu tych odrębnych przestrzeni pomagają przesuwane ściany, które sprawnie przenoszą widza z jednej lokacji w drugą, a jednocześnie pozwalają twórcom pokazywać dokładnie tyle miejsc i postaci, ile wymaga dana scena. 

Zachwycają też decyzje realizatorskie. Choreografia towarzysząca piosence “Obietnica” w bardzo ciekawy sposób zestawia ze sobą relację Dana i Diany ze związkiem Natalie i Henry’ego. 

Przygotowane przez Jacka Mikołajczyka tłumaczenie to prawdziwa perełka. Mimo niesamowicie trudnego materiału, polska wersja sprawdza się zarówno znaczeniowo jak i melodycznie. Niestety Mikołajczyk ma tendencję do używania anglicyzmów, której uległ i w tym przypadku. To szczególnie irytujące, gdy polski odpowiednik jest na wyciągnięcie ręki. Mimo to wspaniale słucha się tej wielokrotnie nagradzanej sztuki po polsku. 

Niewiele jest spektakli takich jak “next to normal”, jednocześnie przedstawiających skomplikowane relacje, poruszających bardzo poważne tematy i do tego perfekcyjnych muzycznie. Teatr Syrena wykorzystał ten wybitny materiał w pełni, tworząc widowisko jakich mało, z którego nikt nie wychodzi obojętnie. I mimo ciężkiej tematyki niektórzy (w tym i ja) wracają do Syreny wielokrotnie, by ponownie przeżyć te niezapomniane emocje. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

Komentarze

Popularne posty