"Les Miserables" Teatr Muzyczny w Łodzi

Kto chce z nami ruszyć w bój?

Spektakl: "Les Miserables"

Premiera: 14 października 2017 

Muzyka: Claude-Michel Schonberg 

Słowa: Herbert Kretzmer 

Oryginalny tekst francuski: Alain Boublil i Jean-Marc Natel 

Reżyseria: Zbigniew Macias

Choreografia i ruch sceniczny: Emil Wesołowski

Inscenizacja i scenografia: Grzegorz Policiński

Kostiumy: Zuzanna Markiewicz

Projekcje multimedialne: Newmotion Studios

Przekład: Daniel Wyszogrodzki

Występują: Marcin Jajkiewicz, Jakub Wocial, Janusz Kruciński, Paweł Erdman, Piotr Płuska, Agnieszka Przekupień, Katarzyna Łaska, Joanna Jakubas, Emilia Klimczak, Ewa Spanowska, Justyna Kopiszka, Monika Mulska, Michał Dudkowski, Marcin Wortmann, Mariusz Adam Ruta, Agnieszka Gabrysiak, Beata Olga Kowalska, Mateusz Deskiewicz, Piotr Kowalczyk, Karol Wolski, Marcin Sosiński, Łukasz Zagrobelny, Kamil Dominiak, Bartosz Albrecht, Oliwier Chojnacki, Alex Pająk, Paweł Szymański, Artur Izydorczyk, Livia Ernest, Maria Wójcikowska, Maja Bielińska, Antonina Lewińska, Wiktoria Jajkiewicz, Maria Przybylska, Wiktoria Woźniacka, Piotr Wojciechowski, Maciej Dzięgielewski, Jeremiasz Gzyl, Szymon Jędruch, Przemysław Pawłowski, Daniel Kulczyński, Karol Lizak, Dominik Lewandowski, Marek Prusisz, Marcin Sosiński, Andrzej Orechwo, Marek Prusisz, Maciej Markowski, Bogdan Sokołowski, Marcin Sosiński, Szymon Jędruch, Czesław Drechsler, Anna Borzyszkowska, Dominika Czarnecka, Anna Drechsler, Aleksandra Drzewicka, Martyna Henke, Aleksandra Janiszewska, Patrycja Lenarczyk-onasz, Weronika Musiał, Agnieszka Nastarowicz, Ewa Pietras, Anna Głowacka, Aleksandra Pawlak, Justyna Ziemiańska, Bartłomiej Zając

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 16 czerwca 2024

oOo

Opublikowana w 1862 roku książka Wiktora Hugo “Nędznicy” zalicza się do kanonu literatury francuskiej. Niestety jej monstrualny wręcz rozmiar często odstrasza potencjalnych czytelników. Mimo to, bazujący na powieści musical “Les Miserables” z librettem Alaina Boubilla i muzyką Claude-Michaela Schönberga od 1980 roku święci sukcesy na całym świecie, zrzeszając wokół siebie wierny fandom. 

Akcja “Les Miserables” rozciąga się na przestrzeni kilkunastu lat. Aresztowany za kradzież chleba Jean Valjean (Janusz Kruciński) po 19 latach wychodzi z więzienia. Postanawia złamać zasady zwolnienia i przybiera nowe nazwisko, co posyła jego śladem policjanta Javerta (Piotr Płuska). Przypadkiem spotykają się po 8 latach, lecz Javert nie rozpoznaje w burmistrzu i fabrykancie zbiegłego przestępcy. Tymczasem Fantine (Katarzyna Łaska) zostaje zwolniona z fabryki Valjeana i nie ma za co wyżywić córki Cosette (Maja Bielińska), którą opiekują się państwo Thenardier (Beata Olga Kowalska, Karol Wolski). Fantine rozpaczliwie szuka zarobku, aż los ponownie stawia na jej drodze Valjeana. Ten ma własne problemy, jeśli się nie ujawni jako zbieg niewinny człowiek odpowie za jego czyny. Ostatecznie przyrzeka umierającej Fantine ze zajmie się jej córką i uciekając przez Javertem zabiera dziewczynkę do Paryża. Mijają lata. Dorosła już Cosette (Emilia Klimczak) zakochuje się w studencie Mariusie (Marcin Wortmann). Córka Thenardierów, Eponina (Justyna Kopiszka) także ma słabość do chłopaka, ten jednak jej nie dostrzega. Przyjaciele Mariusa tymczasem szykują się do rewolucji pod przywództwem Enjolrasa (Kamil Dominiak).  

Janusz Kruciński ponownie udowadnia, że Valjean to rola jego życia[1]. Zdesperowany, gdy zdaję sobie sprawę, że swojej sytuacji, rozdziera serca widzów fenomenalnym “What Have I Done”. Jest też śmiertelnie niebezpieczny, jeśli zajdzie potrzeba i jednocześnie zachowuje wokalną perfekcję. Fenomenalnie sprawdza się też w scenach z małą Cosette, przy której wręcz emanuje ciepłem. Finał spektaklu w jego wykonaniu poruszy każdego.  

Piotr Płuska jako Javert to istnie objawienie. Aktor świetnie zdaje sobie sprawę, jak wyważyć łagodne i mocniejsze brzmienie, co tylko wzmacnia efekt, gdy już zdecyduje się pokazać pełnię swoich możliwości wokalnych. Zachwyca “Stars” w jego wykonaniu, lecz choć może się to wydawać niemożliwe, jego ostatnia piosenka wybrzmiewa jeszcze lepiej. 

Katarzyna Łaska to wspaniała Fantine, a przecież ma do zagrania trudną rolę kobiety, na którą życie zsyła coraz większe nieszczęścia. Śpiewając “I Dreamed a Dream” aktorka pokazuje multum emocji, co odbija się na jej głosie. Przez większość scen balansuje na granicy rozpaczy i zrezygnowania. Tym bardziej odczuwamy jej gniew, gdy już go okazuje. 

Justyna Kopiszka jako Éponine stawia raczej na melancholijną stronę postaci, dzięki czemu jej “On My Own” wybrzmiewa wręcz świetnie. Ma też wspaniałą dynamikę z Marcinem Wortmannem w roli Mariusa. Jej Éponine cudownie udaje, że niczym się nie przejmuje. 

Emilia Klimczak wnosi do roli Cosette niespodziewaną ikrę, której mało kto spodziewałby się po tej postaci. Jest uroczo zadziorna, szczególnie w scenach z Valjeanem.  

Marcin Wortmann idealnie odgrywa studenta Mariusa, rozdartego między młodzieńczą miłością, a walką o wolność i lojalnością względem przyjaciół. Trzymając w rękach umierająca przyjaciółkę, perfekcyjnie pokazuje desperację. Zachwyca też misternie wykonanym "Empty Chairs and Empty Tables".  

Beata Olga Kowalska jest zarówno przerażającą jak komiczną Pani Thenardier, idalnie uwypuklając wszystkie cechy, które widownia kocha w tej postaci. W porównaniu z nią Karol Wolski wypada blado jako Thenardier, szczególnie jeśli musi pojawić się na scenie sam.  

Kamil Dominiak to Enjolras idealny. Niesamowicie charyzmatyczny, kiedy przychodzi mu stanąć na czele buntowników, ale i bardzo ludzki, w interakcjach z przyjaciółmi, czy Gavrochem. Warto go obserwować, nawet na drugim planie, bo każdy jego ruch jest znaczący i pozwala spojrzeć na tę postać z zupełnie nowej strony. 

Warto też wspomnieć o aktorach dziecięcych. Maja Bielińska jest uroczą małą Cosette o naprawdę anielskim głosie. Bartosz Albrecht to cudownie zadziorny Gavroche, który kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Uwielbiam jego interakcje ze studentami na drugim planie i to, że przewidziano jego obecność przy śmierci Éponine. 

Łódzka realizacja korzysta z tłumaczenia autorstwa Daniela Wyszogrodzkiego przygotowanego kilka lat temu dla Teatru Roma. To przekład wręcz idealny, świetnie oddający tekst angielski[2], a jednocześnie bardzo dobrze dopasowany do muzyki i zawierający sporo fraz, które przy dobrym zaakcentowaniu stają się wprost ikoniczne (“Dzięki wam za... Colette, co z pamięci ulotni się wnet”). 

Ku mojemu zdziwieniu do spektaklu nie trafiła piosenka “Turning”, niosąca ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Z drugiej strony usuwając ją, pomija się wątek bezcelowości rewolucji, co stawia studentów w nieco lepszym świetle. 

Grzegorz Policiński zaprojektował przepiękną, szczegółową scenografię. Na łódzkiej scenie zbudowano całe miasto, począwszy od uliczek jak i imponująca barykadę. Ogromne wrażenie robią sceny zbiorowe, w których uczestniczy około trzydziestu osób ubranych w kostiumy z epoki. Mimo ilości postaci, żaden strój się nie powtarza co pomaga rozpoznać pojedynczych bohaterów i tworzy bardzo zróżnicowany obraz. Brawa dla Zuzanny Markiewicz za ten ogrom pracy włożonej w to, by każdy bohater nosił co innego. A trzeba dodać, że wiele kostiumów zmienia się między scenami. 

Tak ogromne sceny zbiorowe wymagają szczegółowej choreografii, ale Emil Wesołowski bez trudu poradził sobie z tak monumentalnym zadaniem. Każdy ruch został misternie dopracowany, do tego stopnia, że w wielu scenach ciężko się zdecydować na co patrzeć. Spektakl po prostu trzeba zobaczyć kilka razy, by zaznajomić się zarówno z pierwszym jak i drugim planem. 

Scena walki na barykadzie wykorzystuje liczne efekty świetlne i pirotechniczne, a późniejszy obrót całej konstrukcji tylko podkreśla podniosłość sytuacji i rozpaczliwy koniec młodych buntowników. Zastosowano też projekcje multimedialne, by dodać scenografii głębi. To dzięki nim podczas piosenki Javerta oglądamy niebo pełne gwiazd, odbijających się też na scenie. 

“Les Miserables” to musical monumentalny, dotykający przenikliwie poważnych, wciąż aktualnych tematów. Teatr Muzyczny w Łodzi realizuje go z niesamowitym rozmachem, zachwycając zarówno kreacjami aktorskimi jak i aspektami technicznymi. Naprawdę warto to zobaczyć zanim spektakl na dobre zniknie z łódzkiej sceny. Sama też chętnie wybiorę się na “Nędzników” po raz trzeci.  

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

oOo

[1] Janusz Kruciński odgrywał już Valjeana Teatrze Muzycznym Roma, za co zebrał bardzo pozytywne opinie; można go też usłyszeć na płycie wydanej przez Romę; 

[2] Niestety nie jestem w stanie porównać go do francuskiego oryginału 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj

Komentarze

Popularne posty