"Balladyna: Kryminalne zagadki stolicy" Teatr Rampa

Kryminał w rytmie disco

Spektakl: Balladyna: Kryminalne zagadki stolicy

Premiera: 20 września 2024 

Scenariusz i reżyseria: Joanna Zdrada 

Scenariusz: Maciej Łubieński 

Muzyka i aranżacje: Iwona Skwarek 

Choreografia: Małgorzata Czyżowska 

Scenografia i kostiumy: Łukasz Błażejewski 

Video: Michał Głaszczka 

Występują: Kamila Romaniuk, Kamila Boruta-Marszałek, Anna Mierzwa, Dominika Łakomska, Agnieszka Makowska, Konrad Marszałek, Piotr Furman, Robert Tondera, Maciej Gąsiorek, Bartłomiej Magdziarz, Krzysztof Godlewski, Rafał Karnicki, Iwona Skwarek, Małgorzata Czyżowska 

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 14 grudnia 

oOo

Odkąd w 1839 roku Juliusz Słowacki wydał “Balladynę”, doczekała się niezliczonej ilości adaptacji. Były różne sceniczne wersje dramatu (w Polsce i za granicą), opera, film, komiks i audiobook. W Teatrze Rampa z kolei można obejrzeć bazujący na książce Słowackiego musical “Balladyna: Kryminalne zagadki stolicy”. 

Youtuberka Julka Słowacka (Anna Mierzwa) zainspirowana śmiercią pewnej influencerki, Albiny, przeprowadza rekonstrukcję okrutnej zbrodni, która miała miejsce w Warszawie, w latach 90tych: Dwie córki starej wdowy (Dominika Łakomska): Balladyna (Kamila Romaniuk) i Alina (Kamila Boruta-Marszałek) rywalizują o względy grafa Kirkora (Konrad Marszałek). Gdy wybucha kłótnia, Balladyna morduje Alinę i wychodzi za grafa. Ten jednak wkrótce wyjeżdża, zostawiając młodą żonę z Kostrynem (Robert Tondera). Tymczasem potężna Goplana (Agnieszka Makowska) zaleca się do byłego kochanka Balladyny, Grabca (Maciej Gąsiorek). 

Anna Mierzwa jako Julia Słowacka jest ucieleśnieniem stereotypu youtuberki, która zdaniem twórców przemówi do młodego widza. Głośna i przerysowana porozumiewa się wyłącznie przy pomocy nowoczesnej muzyki i całkiem nieźle sprawdza się jako narratorka wydarzeń.  

Kamila Romaniuk świetnie radzi sobie z trudną rolą Balladyny. Udaje jej się uchwycić zarówno ambicję swojej bohaterki, jak i zachodzące w niej zmiany, w pierwszym akcie pokazując ją jako targaną emocjami dziewczynę, by w drugim zmienić ją w wyrachowaną królową, której niepokojący uśmiech w scenie śmierci Kostryna wręcz mrozi krew w żyłach. 

Kamila Boruta-Marszałek prezentuje nieco bardziej zniuansowane spojrzenie na zwykle niewinną Alinę. To nie tylko urocza, troszcząca się o matkę dziewczyna, ale i denerwująca młodsza siostra, która potrafi tupnąć nogą i dogryźć rodzeństwu, chełpiąc się wygraną. 

Dominika Łakomska w roli Wdowy dobrze radzi sobie zarówno jako inteligentna kobieta, która wie jak najlepiej ukierunkować swoje córki, ale i zrozpaczona matka. Łapie za serca, gdy błaha o sprawiedliwość, ale i bawi naśmiewając się z córki i swojej sytuacji. 

Konrad Marszałek jako Kirkor perfekcyjnie wchodzi w buty arystokraty. To prawdziwy showman, który świetnie wypada szczególnie w scenie wyboru przyszłej żony. Ale bywa też odpychający, w jednej rozmowie sprowadzając marzenia Balladyny do poziomu ziemi.   

Piotr Furman jako Pustelnik odgrywa rolę stereotypowego mędrca i wnosi do spektaklu swoisty spokój. Potrafi się też jednak zdenerwować, szczególnie gdy jego rady nie zostają zrozumiane. Niestety, jego rola została nieco okrojona względem książki. 

Robert Tondera jako Kostryn przyćmiewa resztę obsady charyzmą. Świetnie gra ciałem, nadając swojej postaci specyficzny manieryzm. Pokazuje też dwie strony Kostryna, niebezpiecznego wojownika, ale też czułego kochanka i ojca. 

Grabiec Macieja Gąsiorka to żywy stereotyp mieszkańca jednej z niebezpieczniejszych dzielnic Warszawy. Filon Bartłomieja Magdziarza to z kolei to poeta udręczony. Goplana w wykonaniu Agnieszki Makowskiej to postać na tyle przerysowana, by na pierwszy rzut oka odróżniać się od zwykłych ludzi. Krzysztof Godlewski i Rafał Karnicki świetnie sprawdzają się jako Chochlik i Skierka. Ich dynamika została zbudowana na sprzecznościach, jeden statyczny, drugi pełen energii i bardzo plastyczny. Obaj jednak bez trudu wprowadzają elementy komiczne do tego dość ponurego spektaklu. 

O ile przeniesienie fabuły dramatu Słowackiego do lat 90tych jest moim zdaniem ciekawym i świetnie zrealizowanym pomysłem, to wątek współczesny, sprawia wrażenie jakby twórcy uporczywie próbowali przemówić głosem młodzieży. Z mieszanym skutkiem. Julka Słowacka i jej śledztwo nie wnoszą do spektaklu zbyt wiele. Youtuberka w roli przedstawicielki widzów i narratora to ciekawy zabieg, ale już fragmenty jej filmików wypadają nieco słabiej. Bombardują widza bodźcami zarówno wizualnymi jak i dźwiękowymi, nie uzupełniając przy tym historii o żadne przydatne wiadomości. Nie pomaga fakt, to że w usta Julki twórcy włożyli przesłanie spektaklu, zamiast pozwolić widzowi wysnuć własne wnioski. 

Nie da się ukryć, spektakl brzmi najlepiej, gdy zapożycza tekst od Słowackiego. Niestety, to miecz obusieczny. Korzystając ze słów poety twórcy nawiązują do elementów nieistniejących na scenie, na przykład lasu czy jeziora. Dopisane dla Julki piosenki przedstawiają się już nieco gorzej, a za największą wadę libretta uważam użycie młodzieżowego slangu, który bez wątpienia szybko się zestarzeje, a w ustach dorosłych aktorów wypada po prostu sztucznie. 

Iwona Skwarek stworzyła spójną muzykę, która świetnie wpisuje się w stylistykę spektaklu. Pojawi się więc zarówno disco, jak i rap czy hip hop. Niestety, nie każdego zachwycą te rytmy, szczególnie, że chwilami z założenia balansują na granicy kiczu.  Mam też wrażenie, że muzykę zastosowano aż do przesady, nawet w scenach, w których cisza lub dźwięki przetaczającej się na zamkiem burzy o wiele lepiej zbudowałyby atmosferę. 

Choreografia Małgorzaty Czyżowskiej mocno nawiązuje do lat 90tych. Znajdziemy w niej figury znane i lubiane z teledysków, a przy okazji połączone z miejscem akcji. Tak więc Chochlik i Skierka nad basenem Goplany odtańczą układ zainspirowany pływaniem. Trzeba jednak zaznaczyć, że to spektakl stosunkowo kameralny, więc nie pojawią się w nim imponujące sceny zbiorowe. 

Wychodząca na proscenium scenografia Łukasza Błażejewskiego może nie wygląda zbyt imponująco, ale sprawnie spełnia swoje zadanie. Na scenie zbudowano trzy przestrzenie: utrzymany w widocznej stylistyce końca dwudziestego wieku: dom wdowy, basenową krainę Goplany i targowisko. Dodatkowo spuszczenie kurtyny i bogate meble w zaledwie chwilę budują od zera zamek Kirkora. 

Błażejewski jest odpowiedzialny także za kostiumy, które świetnie pasują do atmosfery spektaklu. Kreatywnie zaadaptowano postaci z umiejscowionego w średniowieczu dramatu do Polski anno domini 1990. Balladyna i Alina jako barwnie ubrane podlotki, Grabiec w ortalionowym dresie, czy Kirkor w stroju motocyklisty - to wszystko sprawia, że czujemy się jakbyśmy cofnęli się w czasie. Zachwyca też pomysłowa królewska suknia Balladyny. 

“Balladyna” to spektakl utrzymany w specyficznej konwencji, która niestety nie przemówi do każdego. Nie zdziwię się wręcz, jeśli obudzi w odbiorcach skrajne uczucia. Konsekwentnie trzyma się wybranej estetyki, wywołując nostalgię u starszej widowni, ale próbuje też zwrócić się do młodego widza jego własnym językiem. Utrzymany w nowoczesnych rytmach, zachwyca kreacjami aktorskimi i wcale się nie zdziwię, jeśli przyczyni się do rozpropagowania dramatu Słowackiego pośród młodzieży. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

Komentarze

Popularne posty