"Czarny Szekspir" Teatr Syrena
Cały świat to scena, a scena to cały świat
Spektakl: “Czarny Szekspir”
Premiera: 4 marca 2023
Autor: Jacek Mikołajczyk
Muzyka: Tomasz Filipczak
Reżyseria: Jacek Mikołajczyk
Choreografia: Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka
Kostiumy: Katarzyna Adamczyk
Scenografia: Grzegorz Policiński
Występują: Mikołaj Woubishet, Anna Terpiłowska, Magdalena Placek-Boryń, Monika Łopuszyńska, Przemysław Glapiński, Marta Burdynowicz, Dominik Ochociński, Marek Grabiniok, Michał Konarski, Beatrycze Łukaszewska, Jacek Pluta, Piotr Siejka, Anna Śmiałek, Marta Walesiak-Łabędzka
Tekst pisany na podstawie spektaklu z 9 marca 2025
oOo
7 sierpnia 1867 roku, w Łodzi zmarł Ira Aldridge, tragik szekspirowski, który swoim szerokim dorobkiem scenicznym zapisał się w historii teatru. Człowiek, którego pochodzenie otoczone jest tajemnicą, gdyż sam Ira miał tendencje do ubarwiania swojej historii. To właśnie jego barwne życie stało się inspiracją dla musicalu “Czarny Szekspir” wystawianego od dwóch lat w Teatrze Syrena.
Ira Aldridge (Mikołaj Woubishet) to amerykański aktor szekspirowski, który przez swój kolor skóry nie odniósł sukcesu w USA. Przybywa więc do Europy, by spróbować ponownie, razem z żoną Desdemoną (Monika Łopuszyńska), przyjacielem Jago (Przemysław Glapiński) i trupą aktorską. Tymczasem na starym kontynencie narastają rewolucyjne nastroje. Buntownicy pod wodzą Emmy Shelley (Marta Burdynowicz) szukają w Irze symbolu walki o wolność i równość. Ten jednak nie zamierza mieszać się w żadną rewolucję. A przynajmniej tak twierdzi opowiadająca jego historię słynna śpiewaczka Jenny Lind (Anna Terpiłowska).
Mikołaj Woubishet nad wyraz realistycznie oddaje przemiany zachodzące w Irze Aldridge’u: od zmęczonego człowieka, który nie chce poświęcać się dla innych, po przypartego do muru artystę, którym powoduje wściekłość. Jeśli będzie trzeba rzuci się na świat, który raz po raz traktował go jak kogoś gorszego. To rola wymagająca odgrywania dwóch postaci: Iry i Otella, co mimo podobieństw między nimi, z pewnością stanowi wyzwanie.
Monika Łopuszyńska jako Desdemona wykazuje się dużym zakresem zarówno wokalnym jak i aktorskim. Ma fenomenalną dynamikę z Mikołajem Woubishetem dzięki czemu ich duet miłosny wypada naprawdę uroczo, pokazując, że para świetnie się rozumie i potrafi razem żartować. Lecz Łopuszyńska musi odegrać też reakcję Desdemony na powolną degradację małżeństwa, by ostatecznie odegrać lodowatą determinacją podczas świetnej sceny konfrontacji z Jago.
Przemysław Glapiński ma przed sobą o tyle trudne zadanie, że Jago od samego początku określa się jako złoczyńca tej historii. Jak więc zagrać go tak, by jednocześnie zyskać sobie może nie sympatię, lecz chociaż zrozumienie widza? Aktorowi pomaga nieco libretto, ale i bez niego radzi sobie wyśmienicie. Glapiński jest świetny zarówno jako przerysowany Jago w wystawianej przez trupę farsie, lodowato zimny obserwator wydarzeń, czy fałszywie przyjazny kompan Iry.
Obsadzenie Anny Terpiłowskiej w roli narratorki spektaklu, Jenny Lind było strzałem w dziesiątkę. Żywiołowa, charyzmatyczna aktorka natychmiast zjednuje sobie przychylność widowni i przejmuje kontrolę nad sceną. Szczególnie intrygująco wypada natomiast w rozmowie, w której pokazuje jakie podejście do Iry prezentowali mu współcześni.
Marta Burdynowicz jako rewolucjonistka Emma Shelley po raz kolejny udowadnia, że mało kto może się z nią równać pod kątem wokalnym. Ale jej postać to nie tylko pełna pasji buntowniczka, ale też pewna siebie, kompetentna kobieta o ostrym języku, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka przygotowali tak misterną choreografię, że raz po raz widza zaskakuje jej podwójne znaczenie. Począwszy od Iry klęczącego przed widzem z rękami za plecami w opowiadającej o jego bolesnej drodze na scenie piosence “Czarny Szekspir”, po umiejętne poprowadzenie Jago, by ruch sceniczny odwzorowywał jego izolację od reszty trupy, spektakl pełen jest detali, których można na dostrzec na pierwszy rzut oka. Szczególnie ciekawym zabiegiem jest użycie w choreografii luster dzięki czemu twarz aktora pozostaje widoczna nawet jeśli ten odwróci się plecami do widza.
Scenografia Grzegorza Policińskiego jak zwykle robi wrażenie. Tuż po wejściu do audytorium widza witają instalacje na proscenium przedstawiające wycinki z gazet i strony z książek wydrukowane na pożółkłych ze starości kartkach. Podczas spektaklu, z tyłu sceny pojawiają się natomiast wizualizacje zainspirowane rycinami z epoki, które perfekcyjnie tworzą klimat dawnych czasów.
Jedną z największych zalet spektaklu są zaprojektowane przez Katarzynę Adamczyk kostiumy. Nie tylko pięknie się prezentują, zachwycając mocnymi kolorami, ale i olśniewają przemyślanymi detalami. To stroje z epoki, którym dodano teatralnej pompy, choćby w postaci misternych czerwonych haftów na płaszczu Jago. Szczególnie pochwalić należy suknię Jenny Lind, która choć bardzo zbliżona do ubrań innych pań, różni się drastycznie wycięciem na nogi, wyraźnie oddzielając śpiewaczkę od jej współczesnych. Podobnie Ira w swoich zwykłych spodniach i białej koszuli różni się od pozostałych panów, odzianych w surduty czy kamizelki. Ot, dwoje ludzi, którzy nie pasują do swoich czasów.
“Czarny Szekspir” to spektakl, który łączy w sobie historię Iry Aldridge’a z głębokim przesłaniem o potędze sceny. Choć nie ma dowodów, by słynny aktor brał udział w działalności wywrotowej, a część rewolucjonistek powstała w wyobraźni autora musicalu, nie da się ukryć, że teatr od wieków był świadkiem i miejscem walki o przekonania, a jego wpływ na światopogląd widowni pozostaje nie do podważenia. Dlatego sam pomysł na fabułę jest wręcz genialny w swej prostocie. Za świetny zabieg uważam też mocne zaznaczenie paralel między życiem fikcyjnego Iry z jego koronną postacią, czyli właśnie Othellem: chociażby nazywanie jego żony Desdemoną, a złowieszczego członka trupy Jago.
Szczególnie zajmująco wypada scena wystawiania farsy na podstawie Othella. Wspaniale przerysowana piosenka w połączeniu z choreografią bawi do łez, szczególnie jeśli zna się treść słynnego dramatu Szekspira.
Niestety, oprócz kilku fenomenalnych utworów takich jak rewolucyjna ballada Emmy, śpiewany przez Jago “Gniew”, czy piosenka finałowa pierwszego aktu, która brawurowo łączy kilka linii melodyjnych, spektakl nie wyróżnia się muzycznie. Utwory nie tylko nie zapadają w pamięć, ale i czasem rażą niezbyt pasującym do melodii tekstem czy częstochowskim rymem.
Podsumowując, “Czarny Szekspir” jest musicalem poruszającym bardzo poważne, wciąż aktualne tematy walki o wolność i prawa mniejszości, a także roli jaką odgrywa w takiej batalii teatr. I choć niektórym piosenkom nie zaszkodziłyby pewne poprawki, musical nadrabia te niedociągnięcia świetnym wykonaniem, zarówno technicznym jak i aktorskim. Tym bardziej smuci niewielkie zainteresowanie tym spektaklem i jego rychłe zejście z afisza.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
Komentarze
Prześlij komentarz