„Moon Knight Tom 1: Z martwych” scen. Warren Ellis, rys. Declan Shalvey
Portret bohatera
„Kim jest ten Moon Knight?” zastanawiałam się, gdy w 2018 roku ogłoszono powstanie serialu. Obejrzałam go zachęcona świetnymi recenzjami i zakochałam się od pierwszego odcinka. Nic więc dziwnego, że musiałam sięgnąć po komiksy i dowiedzieć się więcej o tej fascynującej postaci.
Moon Knight, znany też jako Mark Spector, Steven Grant czy Jake Lockley powraca do Nowego Jorku, gdzie zajmuje się ochroną podróżujących nocą, czego wymaga od niego egipski bóg Khonshu, któremu tytułowy bohater zawdzięcza życie. Mark odcina się od swojej przeszłości i bliskich, by skupić na pracy. Tymczasem całe miasto zastanawia się kim jest Moon Knight, a przeciwnicy ustawiają się w kolejce, by się go pozbyć.
Pokazując różne aspekty postaci przez pryzmat niepołączonych ze sobą przygód, Warren Ellis tworzy narrację skupioną nie na wydarzeniach, lecz na samym Moon Knighcie. Niektórzy czytelnicy uznają to za błąd. Ja uważam, że ten zamysł perfekcyjnie sprawdza się w komiksie, który w założeniu ma od zera przedstawić czytelnikowi bohatera. A ponieważ to postać naprawdę fascynująca, nic dziwnego, że od komiksu trudno się oderwać.
Gorzej wypadają jego przeciwnicy. Choć seryjny morderca z podziemi prezentuje ciekawe spojrzenie na politykę zatrudnieniową SHIELD, a nowe Czarne Widmo pokazuje jak zwykli ludzie postrzegają superbohaterów, którzy przywłaszczają sobie ich kompetencje służbowe, obaj goszczą w komiksie stanowczo za krótko.
To powiedziawszy, największe wrażenie zrobiły na mnie rysunki Declana Shalvey’a. Jego styl, perfekcyjnie pasuje do opowiadanej historii, a dobór kolorów zachwyca, szczególnie, gdy świat rzeczywisty ustępuje miejsca krainie snów. Warto też wspomnieć o kilkustronicowej scenie walki na kolejnych piętrach budynku, w którym bandyci przetrzymują porwaną dziewczynę. Moon Knight rozpoczyna potyczkę w swoim ikonicznym garniturze, lecz po drodze gubi marynarkę. Realistycznie narysowane przedramię mężczyzny kontrastuje z komiksowym, śnieżnobiałym rękawem darowanego przez Khonshu kostiumu, uwypuklając różnicę między tym co ludzkie i tym co boskie. Różnią się też dymki używane, gdy Khonshu się odzywa.
Pierwszy tom pisanej przez Warrena Ellisa serii to perfekcyjny komiks dla tych, którzy znają Moon Knighta tylko z serialu na Disney+. Nie tylko lakonicznie streszcza historię przemiany Marka Spectora w Moon Knighta, ale pomaga czytelnikowi zrozumieć kim dokładnie jest ta tajemnicza postać. I choć trochę brakuje tu spójnej fabuły, komiks nadrabia zachwycającą oprawą graficzną i świetną atmosferą.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 4 / 5





Komentarze
Prześlij komentarz