"Beetlejuice" Teatr Syrena

“Beetlejuice” Teatr Syrena

Premiera: 13 września 2025

Reżyseria: Jacek Mikołajczyk

Scenariusz: Scott Brown, Anthony King

Muzyka i teksty piosenek: Eddie Perfect

Tłumaczenie: Jacek Mikołajczyk

Scenografia: Mariusz Napierała

Kostiumy: Anna Adamek

Charakteryzacja: Daria Skrzypkowska

Choreografia: Barbara Olech

Występują: Maciej Maciejewski, Marcin „Sosna” Sosiński, Aleksandra Rowicka, Julia Totoszko, Małgorzata Majerska, Agnieszka Rose, Marek Grabiniok, Michał Juraszek, Małgorzata Chruściel, Anna Terpiłowska, Michał Konarski, Jacek Pluta, Aleksandra Gotowicka, Żaneta Rus, Paulina Mróz, Beatrycze Łukaszewska, Marta Walesiak-Łabędzka, Albert Osik, Piotr Siejka, Krzysztof Dzwoniarski, Katarzyna Miednik, Adrianna Szyc, Dominika Łysakowska, Klaudia Duda, Krystian Embradora, Łukasz Kamiński, Karol Ledwosiński, Marcel Zawadzki, Dominik Ochociński, Łucja Dobrogowska, Nadia Kędracka, Lena Wiciak

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 16 września 2025.

oOo

Kurtyna w górę, zaświaty czekają!

Bazujący na kultowym filmie Tima Burtona musical “Beetlejuice” nie miał szczęścia na Broadwayu. Dość szybko po premierze spektakle zawieszono z powodu pandemii, a drugie podejście zniknęło z afisza przed upłynięciem roku. Trzecie ma nastąpić za miesiąc. Natomiast polscy fani gatunku już od prawie tygodnia mogą cieszyć się tym tytułem na deskach stołecznego Teatru Syrena. 

Nastoletnia Lydia (Aleksandra Rowicka) wprowadza się ze swoim ojcem, Charlesem (Jacek Pluta) do domu, którego właściciele Barbara (Agnieszka Rose) i Adam (Marek Grabiniok) Maitlandowie niedawno zginęli w tragicznym wypadku. Nie wie jednak, że ich duchy nie opuściły jeszcze domu, a obecność nowych lokatorów nie przypadła im do gustu. Co gorsza, nie tylko oni straszą w wiktoriańskiej posiadłości. Zamieszkuje ją także inna zjawa, demoniczny Beetlejuice (Marcin Sosiński). 

Choć “Beetlejuice” jawi się jako komedia, w musicalu pogłębiono kilka ledwo zarysowanych w filmie wątków. W centrum fabuły znalazła się Lydia, a jej relacje z ojcem, Maitlandami i Beetlejuicem oczywiście, stanowią główną oś spektaklu. Twórcy nie boją się poruszać trudnych tematów jak depresja, osamotnienie czy żałoba, dzięki czemu musical staje się nie tylko rozrywką, ale i powodem do przemyśleń. 

Specyfika spektaklu wymaga od aktora wcielającego się w tytułowego bohatera, a jednocześnie narratora musicalu, poruszenia widza. Nie wolno mu jednak pozwolić by ten zapomniał o demonicznej stronie postaci. Marcin Sosiński osiąga to z pozorną łatwością. Charyzmatyczny i obrzydliwy zarazem, jego Beetlejuice to idealne przedstawienie potwora z ludzkimi motywacjami i osobowością prawdziwego showmana, który z łatwością zachowuje całkowitą kontrolę nad widownią, skłaniając ją do klaskania na zawołanie i bawiąc raz po raz. Wrażenie robi szczególnie charakterystyczny głos, którego osiągnięcie musiało być nie lada wyzwaniem. 

Aleksandra Rowicka wciela się w postać Lydii z ogromną wrażliwością. Jej bohaterka to pogrążona w żałobie dziewczyna, która próbuje prezentować światu beznamiętną maskę, ukrywając za wulkan emocji. Te jednak raz po raz wymykają jej się spod kontroli, czemu aktorka daje upust w poruszających utworach solowych. Zachwyca zarówno w “Dead Mom” jak i “Home”, w których łączy perfekcję wokalną z chwytającą za serce grą aktorską.  

Agnieszka Rose w roli Barbary świetnie oddaje zachodzące w tej postaci zmiany. Zaczyna spektakl jako niezdecydowana, łatwo się ekscytująca kobieta, która nie skrzywdziłaby muchy, ale powodowana troską o Lydię odkrywa w sobie kręgosłup ze stali i wolę walki. Partnerujący jej Marek Grabiniok jako Adam wspaniale kreuje postać nieco ciapowatego mężczyzny o fatalnym poczuciu humoru i ciepłym usposobieniu, który nie waha się wspierać żony we wszystkich przedsięwzięciach. 

Bawi i czaruje Małgorzata Chruściel jako Delia: perfekcyjne połączenie optymistycznej trenerki życiowej, która ma pomóc Lydii i samotnej kobiety, desperacko szukającej dla siebie miejsca na świecie. Natomiast Jacek Pluta jako Charles błyszczy w emocjonalnej scenie pojednania z Lydią. 

Niesamowite wrażenie robi niezwykle kreatywna scenografia Mariusza Napierały. Na scenie Teatru Syrena powstaje dom Maitlandów, który raz po raz zmienia się według potrzeb libretta. Jego modułowa budowa pozwala na ekspresowe zmiany wystroju: salon na parterze w mgnieniu oka staje się strychem, z którego natychmiastowo przechodzimy na dach. Dodatkowo dobrze umieszczone ledy pozwalają na ciekawą grę oświetleniem.  

Zachowując specyficzną atmosferę produkcji Burtona, Anna Adamek zadbała, by kostiumy mimo inspiracji filmowym oryginałem miały w sobie niepowtarzalny styl i odzwierciedlały charakter każdej postaci. W efekcie na scenie zobaczymy przepiękne, fenomenalnie wykonane, barwne kreacje, dzięki którym spektakl prezentuje się jeszcze lepiej. 

Kostiumy wspaniale uzupełnia charakteryzacja Doroty Skrzypkowskiej. Dzięki niej zaświaty zaludniają niezwykle realistyczni mieszkańcy ze świetnie odwzorowanymi śmiertelnymi ranami czy zniekształceniami ciała, na czele z tytułowym bohaterem. Zadbano o najmniejsze szczegóły, Beetlejuice straszyć będzie więc nie tylko pomalowaną twarzą, ale i zniszczonym uzębieniem. 

Tytuł taki jak “Beetlejuice” nieodłącznie kojarzy się z efektami specjalnymi. Także z nimi realizacja Teatru Syrena radzi sobie wyśmienicie. Nie zdradzając zbyt wiele, spektakl nie raz zaskakuje niesamowicie kreatywnymi rozwiązaniami, często używając do tego świetnie się prezentujących efektów praktycznych. To powiedziawszy, temu kogo ciekawi pełen efekt, a nie to jak go osiągnięto, radzę zająć miejsce w dalszej części widowni. 

Barbara Olech stworzyła żywiołową, zróżnicowaną choreografię, pełną chaotycznej energii, tak dobrze pasującej do tego spektaklu. Szczególnie warto zwrócić uwagę na sceny, w których duchy przejmują władzę nad ludźmi, lub sobą nawzajem, a w których aktorzy muszą popisać się niesamowitą kontrolą nad swoimi ciałami. 

Za tłumaczenie spektaklu odpowiada jego reżyser, Jacek Mikołajczyk, który brawurowo zmierzył się z wyzwaniem stworzenia dialektu Beetlejuice’a. Efekt jest niesamowicie kreatywny i powalająco zabawny, a przekład sam w sobie brzmi bardzo naturalnie. Problematyczne są jednakże anglicyzmy, które mogą utrudnić zrozumienie niektórych fraz i wywołać frustrację, szczególnie jeśli widzowi sam nasuwa się równie dobrze pasujący do kontekstu polski odpowiednik. 

“Beetlejuice” w Teatrze Syrena to niewątpliwy triumf kreatywności i ciężkiej pracy, realizacja wręcz perfekcyjna, przygotowana z niesamowitą dbałością o detale i miłością do tekstu źródłowego. Spektakl wyśmienicie obsadzony, dzięki czemu każda kreacja aktorska to prawdziwa perła. W połączeniu z inteligentnym librettem i pełną smaczków muzyką otrzymujemy idealną mieszankę humoru i powagi, która bawi i skłania do przemyśleń. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.

A może masz ochotę postawić mi kawę?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty