“Bądźmy poważni na serio” Lyttelton Theatre
“Bądźmy poważni na serio” Lyttelton Theatre
Tytuł oryginalny: The Importance of Being Earnest
Tekst: Oscar Wilde
Reżyseria: Max Webster
Scenografia i kostiumy: Rae Smith
Choreografia: Carrie-Anne Ingrouille
Występują: Ronke Adekoluejo, Julian Bleach, Richard Cant, Sharon D. Clarke, Ncuti Gatwa, Amanda Lawrence, Eliza Scanlen, Hugh Skinner
Tekst pisany na podstawie nagrania National Theatre Live
oOo
Czysta radość z inteligentną podszewką
Większości odbiorców nazwisko Oskara Wilde’a kojarzy się głównie z „Portretem Doriana Greya”. Jeśli jednak zaczniemy drążyć, szybko znajdziemy jego najsłynniejszą sztukę, krytykę współczesnego artyście społeczeństwa ukrytą pod płaszczem lekkiej komedii pomyłek o dwóch przyjaciołach, których szczęście zostaje nierozerwalnie związane z imieniem Ernest. Sztukę o tytule „The Importance of Bing Earnest” a w tłumaczeniu użytym na potrzeby nagrania National Theatre Live: „Bądźmy poważni na serio”.
Algy (Ncuti Gatwa) to dżentelmen z dobrej rodziny, który uwielbia dobrą zabawę. Jego przyjaciel Jack (Hugh Skinner) wyjawia mu w sekrecie, że by umknąć przed zobowiązaniami udaje czasem swojego nieistniejącego brata, Ernesta. Tymczasem, jego ukochana i kuzynka Algy’ego, Gwendolen (Ronke Adekoluejo) marzy o wyjściu za człowieka imieniem Ernest. Powiedzenie jej prawdy jest więc niemożliwe. Tymczasem Cecily (Eliza Scanlen), wychowanka Jacka, jest żywo zainteresowana Ernestem, o którym tyle słyszała, a jej fascynacja tylko wzrasta, gdy Algy tak właśnie się jej przedstawia.
Prawdziwą gwiazdą spektaklu jest bez wątpienia Ncuti Gatwa w roli Alby’ego. Ma nie tylko niesamowicie plastyczną twarz, na której każdą emocję widać jak na dłoni, ale i wspaniałe wyczucie komediowe. To w połączeniu z ciężką do opisania charyzmą i rozpierającą go radość życia sprawia, że kradnie dosłownie każdą scenę, w której się pojawia.
Dzielnie partneruje mu Hugh Skinner jako Jack. Jego postać to pełen nerwowej energii neurotyk, który wspaniale sprawdza się w duecie z Gatwą. Cudownie wypada też w scenach z Lady Bracknell, której najpierw się boi, a potem uczy się stawić jej czoło i prezentuje zimne wyrachowanie.
Ronke Adekoluejo gra Gwendolen jako dziewczynę, która wie czego chce. Choć jej bohaterka to oczytana, dobrze wykształcona młoda dama z dobrej rodziny, umie też pokazać pazurki i przeciwstawić się matce. Jest żywiołowa i flirciarska. Potrafi się wściec, ale pamięta też o dobrych manierach.
Cecily Elizy Scanlen to z pozoru stereotypowy uroczy podlotek, młoda nieco naiwan dziewczyna, która nie przepada za nauką i żyje marzeniami. Aktorka odgrywa swoją rolę wspaniale, ale szczególne wrażenie robi podczas wspaniale rozegranej sceny udawania uprzejmości na oczach służby.
Sharon D. Clarke jako Lady Bracknell przejmuje kontrolę nad każdą sceną, w której się pojawia. W otoczeniu żywiołowych, komediowo granych postaci, jej wieczna powaga wypada szczególnie zabawnie. Jest też cudownie majestatyczna, dzięki czemu nie sposób zwątpić w jej kontrolę nad całą rodziną.
Odpowiedzialna za ruch sceniczny Carrie-Anne Ingrouille postawiła na energię. Postaci poruszają się żywiołowo i zachowują się bardzo ekspresyjnie, co w połączeniu z wnętrzami i stylizowanymi kostiumami sprawia niesamowite wrażenie. Tu wyjątek stanowi Lady Bracknell, która wydaje się stworzona z marmuru.
Scenografia Rae Smith jest wręcz zachwycająca. Na scenie powstaje mieszkanie Alby’ego, hol domu Jacka czy choćby ogród, a wszystko przedstawia się wspaniale. To misternie stworzone wnętrza, pełne detali, a także odzwierciedlające standardy z epoki i pozycję społeczną gospodarzy.
Rae Smith była też odpowiedzialna za kostiumy i o ile tworząc scenografię starała się trzymać historycznej stylistyki, przy strojach puściła wodze fantazji. Efekt jest wprost bajeczny. Kostiumy wyglądają bosko, są nie tylko kolorowe, ale i kreatywne, a na aktorach układają się wspaniale. To wariacje na temat stroi z epoki, w przypadku Alby’ego fascynująco ekstrawaganckie. Co więcej wszystkie perfekcyjnie pasują do postaci i roli, którą w tym momencie grają. Tak więc zarówno Jack jak i Alby inaczej będą się ubierali w Londynie, a inaczej na wsi, a ich strój świetnie odzwierciedli ich osobowość.
Ale “Bądźmy poważnie na serio” nie byłoby choćby w połowie tak wspaniałym spektaklem, gdyby nie wybitny materiał źródłowy. Nie bez przyczyny Oscar Wilde jest jednym z najsłynniejszych angielskich dramaturgów. Mimo dziwacznego punktu wyjścia i kuriozalnych rozwiązań fabularnych, jego tekst inteligentnie wyśmiewa naznaczone hipokryzją zasady współczesnej mu angielskiej socjety i ich wypaczoną moralność. Jest przy tym niesamowicie zabawny, sprawnie bawiąc się słowami.
Podsumowując, niech nie zmyli was jaskrawy plakat z uśmiechniętym zawadiacko aktorem, „Bądźmy poważni na serio” to sztuka dotykająca poważnej tematyki w bardzo dowcipny, inteligentny sposób. W połączeniu z przepiękną scenografią i wspaniałymi aktorami, którzy dają z siebie wszystko, oto spektakl wręcz perfekcyjny, na którym nie sposób źle się bawić.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
oOo
Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj.
Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.





Komentarze
Prześlij komentarz