"Scarlet" Marissa Meyer


Kto się boi Wilka złego?

O moim zachwycie “Sagą Księżycową” Marissy Meyer niech świadczy fakt, że natychmiast po skończeniu pierwszej części (recenzja dostępna na blogu), sięgnęłam po drugą. Tym razem, jak można wywnioskować z okładki, tym razem autorka zmierzyła się z baśnią o Czerwonym Kapturku i zrobiła to jeszcze bardziej brawurowo niż w poprzedniej części. 

Farmerka i była pilotka Michelle Benoit zaginęła bez śladu. Jej wnuczka Scarlet Benoit bezskutecznie próbuje zmusić policję do poszukiwań. Wkrótce jednak odkrywa, że jej babcię uprowadził niebezpieczny gang, a pomóc w jej odbiciu może tylko tajemniczy Wilk. We Wschodniej Wspólnocie Cinder musi wydostać się z więzienia nim królowa Levana zdąży wywieźć ją do Luny, a towarzyszy jej w tym charyzmatyczny kapitan Carswell Thorne. Tymczasem Cesarz Kaito mierzy się z Levaną w politycznej walce. 

Marissa Meyer konsekwentnie rozwija świat przedstawiony, umiejscawiając akcję drugiej powieści w zupełnie innej części świata i tym samym pokazując nam Ziemię z innej perspektywy. Rozszerza też przestrzeń dostępną bohaterom o orbitę ziemską i pozwala zerknąć na to co dzieje się na Lunie. 

Scarlet Benoit to wspaniała postać. Wojownicza i pewna siebie, najpierw robi, potem myśli, ale potrafi się przyznać, że potrzebuje pomocy. Jest lojalna aż po kres, a także niesamowicie wręcz odważna i kompetentna. Natomiast jej silne strony rozkładają się zupełnie inaczej niż u Cinder, co pozwala wierzyć, że kiedyś stworzą razem zgrany zespół. 

Wilk bardzo szybko stał się moją ulubioną postacią Sagi. Po prawdzie bardzo blisko mu do stereotypu mrocznego, niebezpiecznego mężczyzny o sercu ze złota, który bardzo szybko zaczyna fascynować bohaterkę. Mimo to z jakiegoś powodu perfekcyjnie pasuje do tego uniwersum i fabuły. Choć ani na chwilę nie zapominamy jak groźnym potrafi być przeciwnikiem, autorka wyważa jego charakter uroczymy scenami, w której pokazuje jego nieśmiałość i troskę. 

Cinder ma w tym tomie czas na przepracowanie sytuacji z finału poprzedniego tomu i rewelacji usłyszanych od doktora Erlanda. Autorka nie pozwala nam zapomnieć o młodym wieku bohaterki, która choć niedawno stawiła czoła królowej Levanie, pozostaje tylko przerażoną nastolatką. Cinder przytłacza prawda i poczucie odpowiedzialności za ludzi, których nie pamięta, a którzy wiele dla niej poświęcili. 

Carswell Thorne to postać zbyt charyzmatyczna dla swojego dobra, ten bohater, który może denerwować, ale ciężko się na niego złościć, bo po prostu za bardzo się go lubi. Szelmowski złodziej i oportunista, który myśli, że wie co się dzieje, ale tak naprawdę właśnie wpakował się w znacznie większe bagno niż mu się wydaje. Jest cudowny. 

Gdy Scarlet przemierza Francję w poszukiwaniu babci, a Cinder próbuje poradzić sobie z wydarzeniami z poprzedniej książki, Kai mierzy się z kolejnymi katastrofami dyplomatycznymi. Cinder nie daje mu spokoju, obowiązek walczy z sercem, gdy każe jej szukać, mając jednocześnie nadzieję, że nie zostanie znaleziona. Meyer raz po raz przypomina nam, że mimo pozycji, Kai to wciąż tylko młody chłopak, którego przytłacza sytuacja w kraju. 

Królowa Levana wciąż pociąga za wszystkie sznurki. W książce czuje się jej władzę i atmosferę niepokoju, którą wywołuje. Autorka pozwala też czytelnikowi na moment zajrzeć do jej głowy, co tylko zwiększa jej potęgę w jego oczach. 

Największą zaletą książki jest niewątpliwie elektryzująca relacja Scarlet i Wilka. Magnetyczne przyciąganie między tymi bohaterami sprawia, że czytelnik nie może się doczekać ich kolejnej interakcji. Począwszy od ich zupełnie odmiennych charakterów po inne doświadczenia życiowe, Wilk i Scarlet perfekcyjnie się uzupełniają i łatwo uwierzyć w łączącą ich więź. Wspaniałym dodatkiem do świata Sagi Księżycowej jest też Thorne, który w duecie z Cinder wypada wspaniale. Autorka nie zapomniała też rozwinąć uroczej przyjaźni między Cinder i Iko, a gdy Kopciuszek wreszcie spotyka Czerwonego Kapturka, a ich osobowości się zderzają, robi się naprawdę ciekawie. 

Radość z czytania “Scarlet” trochę popsuł mi jeden wątek: prawda o losie księżniczki Selene, która została wyjawiona pod koniec “Cinder” zarówno głównej bohaterce, jak i czytelnikowi. Gdyby pozostała w sferze domysłów, wydźwięk emocjonalny niektórych scen w drugim tomie mógłby być jeszcze większy. 

“Scarlet” to dość niespójna książka. Wątek postaci tytułowej wyszedł autorce wspaniale, bohaterowie świetnie do siebie pasują, a ich relacja sprawia, że ciężko się oderwać od lektury. W porównaniu przygody Cinder wypadają dość niemrawo, choć obecność Thorne’a podnosi jakość każdej sceny. Mam też pewne wątpliwości co do wątku księżniczki Selene. Całokształt jest wciągający i sprawia, że nie wiem, czy uda mi się doczekać do polskiego wydania trzeciej części. Możliwe, że sięgnę po oryginał, by jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej. 4 / 5

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych książek i komiksów znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie

Komentarze

Popularne posty