“Macbeth” Donmar Warehouse


“Macbeth” Donmar Warehouse 

Autor: William Shakespeare 

Adaptacja i reżyseria: Max Webster 

Kostiumy i scenografia: Rosanna Vize 

Ruch sceniczny: Shelley Maxwell 

Kompozycje: Alasdair Macrae 

Choreografia walk: Rachel Bown-Williams and Ruth Cooper-Brown z Rc-Annie Ltd.  

Występują: Moyo Akandé, Annie Grace, Cush Jumbo, Casper Knopf, Cal MacAninch, Kathleen MacInnes, Alasdair Macrae, Rona Morison, Brian James O'Sullivan, Noof Ousellam, Jatinder Singh Randhawa, David Tennant, Ros Watt, Benny Young 

Tekst napisany na podstawie nagrania National Theatre Live. 

oOo 
On, ona i ambicja ponad miarę 

Już w czasach Szekspira wierzono, że nad “Makbetem” ciąży fatum, a liczne wypadki towarzyszące produkcjom na całym świecie tylko utwierdziły przesądny świat teatru w tym przeświadczeniu. Umierali pracujący przy spektaklu aktorzy, realizatorzy czy nawet właściciele teatrów, wybuchały zamieszki i pożary. Nic więc dziwnego, że w zamiast tytułu używa się określenia szkocka sztuka, a bohaterów tytułuje się Mackersem czy Lady M. 

Wojska szkockiego króla Duncana (Benny Young) wygrywają starcie z buntownikami. Bohater starcia, Makbet (David Tennant) podróżuje ze swoim przyjacielem Banko (Cal MacAninch), gdy na drodze stają mu trzy wiedźmy, które przepowiadają obu wojownikom wielką przyszłość. Pierwsza przepowiednia szybko się spełnia i Makbet zaczyna marzyć o spełnieniu drugiej. To jednak wymaga zamordowania Duncana. Ambitna Lady Makbet (Cush Jumbo) nakłania męża, by sięgnął po przepowiedziane zaszczyty, na zawsze plamiąc sobie ręce krwią. 

David Tennant odgrywa człowieka rozdartego między ambicją, a strachem i powinnością wobec suwerena. W interpretacji tej roli kluczowa jest pierwsza reakcja na przepowiednię wiedźm. Gdy słyszy, jak obwołują go najpierw panem Kawdoru, a potem królem, czuje radość, a jego umysł natychmiast zaczyna snuć wizję jak najszybszego urzeczywistnienia przepowiedni. Potem jednak przychodzi otrzeźwienie i gdyby nie żona, nigdy nie podniósłby ręki na Duncana.  

Lady Makbet ma nad nim ogromną władzę. Okazuje jej czułość, słucha jej rad, a na wiadomość o jej śmierci reaguje jak kukiełka, której odcięto sznurki. Tennant perfekcyjnie oddaje upadek człowieka, który po podjęciu jednej strasznej decyzji nie zamierza się już cofnąć. Z kolei, gdy pewien zwycięstwa wychodzi zmierzyć się z wrogiem bije od niego nonszalancja typowa dla ludzi, którzy nie mają już nic do stracenia, a są przekonani o własnej bezkarności. 

Jednakże to Cush Jumbo w roli Lady Makbet pozostaje najjaśniejszą gwiazdą tej produkcji. Straszna w swej determinacji i godna współczucia w swym zagubieniu, jest kwintesencją Lady Makbet. To czuła żona, ale i sprawna polityczka, która świetnie zdaje sobie sprawę z tego jak ważne jest zachowanie pozorów. Ma kręgosłup ze stali i nie zawaha się upomnieć, lub i zaszantażować męża, by zmusić go do działania. Cush Jumbo mistrzowsko odgrywa zarówno lodowaty chłód Lady Makbet, gdy ta wymaga na mężu popełnienie zbrodni, lecz i jej wściekłość na Makbeta podczas konfrontacji z duchem Banko. Aż do ostatniej chwili zachowuje perfekcyjną kontrolę nad sytuacją, więc nic dziwnego, że moment, gdy ją traci wybrzmiewa tak potężnie. 

Stosując minimalizm Rosanna Vize odebrała aktorom możliwość schowania się za scenografią. Rolę sceny pełni podświetlane podwyższenie, które odgrywa też stół. Co ciekawe w spektaklu wykorzystano też odizolowaną przestrzeń za podestem, która przez większość spektaklu pozostaje zaciemniona, by ostatecznie olśnić widza podczas widowiskowego finału. 

Vize była odpowiedzialna też za kostiumy, które idealnie zgrywają się wizualnie ze scenografią. Dominują różne odcienie szarości i czerń. Tylko Lady Makbet nosi biel, czym odróżnia się od męża i pozostałych wojowników. Postaci ubrano w ponadczasowe ubrania i tylko obecność mieczy wskazują na czas akcji. Postawiono też na kilty, których obecność w tej szkockiej tragedii jest mniej oczywista, niż mogłoby się wydawać. 

Ruch sceniczny Shelley Maxwell aż kipi nerwową energią. Nie unika też brutalności, choć pojawi się też czułość, zarówno w scenach między małżonkami jak i podczas rozmowy matki z synem. Świetnie wypada choreografia walk stworzona przez Rachel Bown-Williams i Ruth Cooper-Brown. Pojedynki pokazują umiejętności każdego z walczących i odzwierciedlają ich stan fizyczny. Starszy, zmęczony Makbet nie będzie mógł dorównać będącemu w pełni sił, rozgniewanemu McDuffowi. 

Zachwyciły mnie kompozycje muzyczne Alasdaira Macrae, które w kilku taktach budują atmosferę szkockich odstępów i w połączeniu z chóralnymi śpiewami natychmiast przenoszą widza tam, gdzie życzy sobie reżyser. Produkcja świetnie radzi sobie też z graniem ciszą. Chwilami brak dźwięków oddziałuje na emocje lepiej niż ich natłok. 

Nie bez powodu “Makbeta” uważa się za tekst z gatunku fantastyki. W końcu trzy wiedźmy grają w spektaklu kluczową rolę, a przedstawienie ich na scenie może stanowić wyzwanie. Produkcja Donmaru i w tym razem stawia na minimalizm. Wieszczki nigdy nie pojawiają się na scenie, lecz niosący się po audytorium pogłos tworzą wręcz mistyczne wrażenie i perfekcyjnie budują upiorną atmosferę wydarzeń nadnaturalnych. Niesamowite wrażenie robi też krew rozlewająca się po białym podwyższeniu w scenie finałowej.  

Adaptację szekspirowskiego “Makbeta” na rzecz nowej realizacji w Donmar Warehouse przygotował reżyser, Max Webster. I o ile rozumiem, że jego wizja wymagała pewnych skrótów czy dodatków, mam wrażenie, że zbyt bezkompromisowo potraktował tekst dramatu. Po usunięciu części scen niektóre wątki pojawiają się zbyt wcześnie, wprowadzając chaos i konfundując widzów nieznających sztuki na pamięć. Z kolei dodana humorystyczna scena raz po raz łamiąca czwartą ścianę, choć sprawnie napisana i dobrze oddająca ducha Szekspira, niespecjalnie pasuje stylem do całości. 

Największą wadą transmisji jest niestety jej realizacja. Nierówny, lekko dygoczący ruch kamery, a także szybkie zmiany ujęć wprowadzają widza w oszołomienie, to jeszcze wiele pomijają. Ciężko też pojąć po co do nagrania trafiły niektóre kadry. We wszystkich sfilmowanych spektaklach jakie miałam przyjemność oglądać w ramach tej serii nagranie pozwalało przyjrzeć się aktorom i z bliska i z daleka, nic przy tym nie tracąc. Jednak po “Makbecie” pozostał mi jakiś niedosyt. 

To powiedziawszy spektakl pozostaje wspaniałym, intymnym studium ludzkiej ambicji i rządzy władzy, ze wspaniałymi kreacjami aktorskimi Davida Tennanta i Cush Jumbo, fenomenalną oprawą muzyczną i kreatywną realizacją. Szkoda tylko, że samo nagranie nie utrzymuje wysokiego poziomu ustalonego przez serię National Theatre Live. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

Komentarze

Popularne posty