“Hawkeye Tom 2: Lekkie Trafienia” scen. Matt Fraction, rys. David Aja, Francesco Francavilla, Steve Lieber, Jesse Hamm

Fuks na tropie

Clint Barton. Superbohater. Łucznik. Avenger. Ale też zwykły człowiek z niezwykłą pracą, który dzięki narracji Matta Fractiona zjednuje sobie serca czytelników nie niesamowitymi czynami, lecz właśnie człowieczeństwem. To po prostu bohater na miarę swoich czasów. 

Clint Barton w przerwach między zrażaniem do siebie kolejnych złoczyńców wiedzie zwyczajne życie pośród swoich nowojorskich sąsiadów. Szkoda tylko, że praca przychodzi za nim do domu, zagrażając życiu cywilów. Nie pomaga też jego słabość do pięknych (i niebezpiecznych) kobiet. Na szczęście ma za najlepszą przyjaciółkę Kate Bishop, która nie zawaha się przyjść mu z pomocą. 

Po entuzjastycznie przyjętym pierwszym tomie Matt Fraction kontynuuje serię o Hawkeye’u, dalej skupiając się na codziennym życiu superbohatera. I ponownie osiąga sukces, głównie dlatego, że w jego wykonaniu nie tylko Clint Barton, ale i jego przyjaciele, stają się zwykłymi ludźmi, a nie super jednostkami o kryształowych charakterach i perfekcyjnie zbudowanej muskulaturze. Widać to w praktycznie każdej scenie, od Clinta i Tony’ego Starka biedzących się nad niepodłączonym telewizorem, bo to jak Hawkeye mierzy się z konsekwencjami własnych czynów. 

Bo drugi tom serii Matta Fractiona to przede wszystkim zapowiedź nadciągających problemów. Clint zraził do siebie mafię dresiarzy, a ta nie zamierza puścić mu tego płazem. Ponad to wplątał się w przelotną relację z tajemniczą rudowłosą pięknością, która powraca, by mu o sobie przypomnieć i wplątać go w jeszcze większą kabałę. 

A pośród tego wszystkiego nasz Hawkeye nie przestaje być po prostu sobą. Trochę nieporadnym, ale bardzo szlachetnym. Nieco zbyt oschłym, ale i bardzo uczynnym. Zbyt chętnym do poświęceń, ale bardzo lojalnym. To jedna z zalet komiksu. Clint może nas frustrować, możemy się z nim nie zgadzać, ale rozumiemy to co robi i dlaczego podejmuje takie, a nie inne decyzje. 

Są też kobiety. Najważniejsza do oczywiście Kate, przyjaciółka i protegowana, która zawsze mówi Clintowi prawdę prosto w oczy. Oprócz niej w komiksie pojawiają się też trzy byłe miłości Hawkeye’a i jedna obecna. Niestety, komiks nie wchodzi w szczegóły relacji Clinta z każdą z nich, pozostawiając niedosyt, choć z pewnością bardziej doświadczony czytelnik dysponuje już wiedza na ten temat zaczerpniętą z innych komiksów. Doceniam jednak, że wszystkie panie są w jakimś stopniu zawiedzione Clintem i nie boją się tego wyrazić. 

Warto pochwalić bardzo realistyczne podejście do pracy superbohatera i nie mam tu na myśli tylko obrażeń jakich doznaje Clint. Komiks nie waha się przedstawić ponurych aspektów każdej kryzysowej sytuacji: widzimy na przykład złodziei podczas powodzi ani podejmować drastycznych decyzji, a konsekwencje czynów Hawkeye’a bywają nieodwracalne. 

Rysunki idealnie pasują stylem do poprzedniego tomu. Są niestety uproszczone, lecz w kontekście tej szczególnej historii przez większość czasu dobrze spełniają swoją rolę. Problemy pojawiają się, gdy scenariusz wymaga pokazania bardziej skomplikowanych emocji, na które niestety nie ma miejsca na minimalistycznych ilustracjach. Ciekawie wypada natomiast motyw okładek komiksów, które przeplatają się z opowieścią rudej flamy Clinta. 

Ale umówmy się, największą zaletą tego tomu jest ostatni zeszyt, w którym narratorem zostaje pies Hawkeye’a, Fuks. Ten kreatywny zabieg sprawia, że dotychczas miałki komiks staje się nowatorski i naprawdę uroczy. Trzeba też docenić umiejętności scenarzysty, który prowadzi historię przy pomocy samych obrazów, Fuks bowiem rozumie tylko pojedyncze słowa, pozostałe zostały odpowiednio zamazane.  

“Lekkie trafienia” to średni komiksem, którego fabuła zupełnie nie zapada w pamięć. Prezentuje jednak spójną charakterystykę nietuzinkowej postaci, do pokazania której sprawnie wykorzystuje charakterystyczną dla tej serii, uproszczoną kreskę. Mimo to, nie zrobiłby na mnie specjalnego wrażenia, gdyby nie wspaniały ostatni zeszyt z punktu widzenia psa. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. Aż 4 / 5 dzięki Fuksowi. 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych książek i komiksów znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie

Komentarze

Popularne posty