"Jak Wytresować Smoka" Dean DeBlois

“Jak wytresować smoka” 

Tytuł Oryginalny: “How to Train Your Dragon”

Reżyseria: Dean DeBlois

Scenariusz: Dean DeBlois

Muzyka: John Powell

Scenografia: Bill Pope

Montaż: Wyatt Smith

Występują: Mason Thames, Gerard Butler, Nico Parker, Nick Frost, Julian Dennison, Gabriel Howell, Bronwyn James, Harry Trevaldwyn i inni

Dialogi polskie: Bartosz Wierzbięta

W polskiej wersji udział wzięli: Maciej Tomaszewski, Jacek Król, Wojciech Żołądkowicz, Maria Tyszkiewicz, Jan Szydłowski, Krzysztof Rogucki, Jan Jakubik, Marta Burdynowicz i inni

oOo 

Skok na kasę w pięknym stylu

Przyznam, że choć bardzo szanuję “Jak Wytresować Smoka”, nie mam do niego specjalnego sentymentu. Nie zamierzałam wybierać się więc na wersję aktorską, ale skusił mnie polski dubbing pełen nazwisk znanych z największych musicalowych scen w kraju. Nie miałam jednak specjalnych oczekiwań wobec filmu, który jest przecież remakiem animacji sprzed zaledwie piętnastu lat, którego zwiastun wiernie odtwarzał znane i lubiane sceny.

Czkawka (Mason Thames) jest synem Stoicka (Gerard Butler), wodza Berg, wyspy, którą dzień w dzień terroryzują smoki. Inteligentny chłopak ponad wszystko pragnie zostać wojownikiem, by zaimponować ojcu i walecznej Astrid (Nico Parker). Pewnej nocy nadarza mu się szansa życia, strąca z nieba tajemniczą Nocną Furię, najpotężniejszego znanego mieszkańcom wyspy smoka. Jednak stojąc nad stworzeniem z nożem orientuje się, że to o czym zawsze marzył może nie być dobrym wyborem.

Mason Thames jest wspaniałym Czkawką. Młody aktor daje z siebie wszystko, by jak najlepiej odegrać postać, która wciąż odkrywa sama siebie. Jestem pod wrażeniem jak przemyślana jest to rola i jakich detali można się w niej dopatrzeć. Szczególne wrażenie robi chociażby scena przebudzenia po bitwie i reakcja na jej konsekwencje.

Trzeba przyznać, że Deanowi DeBlois udało się wykrzesać z Gerarda Butlera pełnię aktorskich umiejętności. Butler dobrze pokazuje niepewność Stoicka podczas niekomfortowych rozmów z synem, wspaniale oddaje to jak wódź ukrywa swoje obawy przed podwładnymi. Jednak naprawdę zachwyca, gdy musi zagrać rozpacz, a jego twarz zmienia się wtedy całkowicie.

Nico Parker świetnie radzi sobie z każdą sceną, w której Astrid pokazuje charakterek i ma naprawdę dobrą dynamikę z Masonem Thamesem. Niestety w widoczny sposób problem sprawiają jej momenty, w których scenografię zastępuje greenscreen, jak chociażby pierwszy lot na Szczerbatku, gdy wyraz jej twarzy praktycznie się nie zmienia.

Za muzykę w filmie ponownie odpowiada John Powell, co oznacza, że soundtrack jest oczywiście bezbłędny. Muzyka perfekcyjnie pasuje do każdej sceny i bez trudu tworzy atmosferę magicznego świata pełnego smoków i walczących z nimi wikingów. Oczywiście pojawią się też nawiązania do oryginału.

Wizualnie film jest po prostu zachwycający. Dostosowane lekko do wersji aktorskiej projekty smoków wciąż prezentują się wspaniale. Zadbano o każdy, nawet najmniejszy detal. Wszystkie stworzenia nie tylko wyglądają niesamowicie, ale i wydają się materialne. Niestety, do scen podniebnych akrobacji wkradło się stanowczo zbyt dużo chaosu, co po prawdzie daje wrażenie, że siedzi się na Szczerbatku razem z Czkawką, ale jednocześnie utrudnia zrozumienie sekwencji.

Perfekcyjnie odwzorowano też wyspę, a nawet kostiumy. Szczególnie ciekawie rozwiązano problem postawy Stoicka. Choć Butler jest postawnym mężczyzną, nie dorównuje przerysowanemu projektowi postaci wykorzystanemu w animacji, Dołożono mu więc wzrostu i szerokości w barach za pomocą dobrze ukształtowanego, ciężkiego płaszcza. Stroje pozostałych bohaterów prezentują się natomiast bardzo realistycznie i po prostu pięknie.

“Jak Wytresować Smoka” perfekcyjnie gra światłem. Zaczynamy film od ponurych, szaroburych barw, lecz w miarę jak Czkawka spędza coraz więcej czasu ze Szczerbatkiem, w jego życiu pojawia się coraz więcej kolorów, aż osiągamy wręcz magiczny efekt. Tym większy jest szok, gdy szarości wracają razem ze zniknięciem smoka.

Nie mam nic przeciwko różnorodności rasowej w filmach, ze szczególnym uwzględnieniem fantastyki. Jednak taki blindcasting działa tylko wtedy, kiedy różnorodność jest w świecie przedstawionym równie oczywista jak istnienie mitycznych bestii. Wymuszona, sztuczna scena, w której Stoick wygłasza ekspozycyjną przemowę mającą wytłumaczyć obecność wojowników o innym niż biały kolorze skóry, przyprawi o ból głowy każdego zwraca na takie rzeczy uwagę.

“Jak Wytresować Smoka” niesie ze sobą przejmujące przesłanie o wzajemnym zrozumieniu, wrażliwości i tolerancji. Niesamowita więź łącząca chłopca i smoka, drapieżnika i ofiarę, wzrusza od lat, ale to nie wszystko co film ma do zaoferowania. Pokazuje syna, które uczy się stanąć na własnych nogach i wyjść z cienia sławnego ojca, a także rodzica, do którego dociera, że jego dziecko to osobna jednostka, a nie jego kopia. To ważna i aktualna wiadomość, którą niewątpliwie warto powtarzać.

Tu musimy przejść do największego problemu wersji aktorskiej “Jak Wytresować Smoka”. Otóż nie ma nawet najmniejszego powodu, by w ogóle powstał. Dean DeBlois nie dodaje nic znaczącego do znanej nam historii, z pietyzmem oddaje tylko znane i lubiane sceny. Co prowadzi do pytania, jeśli nie chciał powiedzieć nic więcej, to po co istnieje ten film?

Jak wszyscy wiemy: gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jak wcześniej aktorskie wersje filmów Disneya, tak teraz “Jak Wytresować Smoka” to zwyczajna próba zarobienia na nostalgii i uwielbieniu jakim wielu ludzi otacza animowaną trylogię o Czkawce i Szczerbatku. Tyle tylko, że w odróżnieniu od chociażby “Śnieżki” to próba udana, której udało się tchnąć w tę historię nową magię i którą fandom szczerze pokochał.

Jak natomiast wypadła polska lokalizacja? Jak zwykle bardzo dobrze. Film tłumaczył słynny Bartosz Wierzbięta, ale w dubbingu nie słychać jego charakterystycznego stylu. Przekład unika popkulturowych nawiązań czy sformułowań, które mogą się szybko zestarzeć i z pewnością posłuży jeszcze wiele lat. Aktorstwo głosowe jest natomiast dokładnie tak wspaniałe jak się spodziewałam. Maciej Tomaszewski kreuje cudownie młodego, uroczego Czkawkę. Jacek Król jest niesamowicie charyzmatycznym Stoickiem, a Maria Tyszkiewicz cudownie radzi sobie z postacią pewnej siebie Astrid.

Podsumowując, aktorska wersja “Jak Wytresować Smoka” to fenomenalnie zrealizowany film z niezłym aktorstwem, zachwycającymi efektami specjalnymi i szczerymi emocjami. Niestety, nie tylko nie opowiada historii Czkawki i Szczerbatka na nowo, ale nawet nic nie dodaje do dobrze nam znanej opowieści. W skrócie, to po prostu świetnie wykonany skok na kasę. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych filmów i seriali znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.

Komentarze

Popularne posty