“Jessica Jones: Prywatna superdetektywka” Różni

Wyciąć, przykleić, a gdzie sens?

Jessica Jones to postać, która zadebiutowała w 2001 roku i od tego czasu przeszła ogromną drogę. Jako superbohaterka, detektywka, żona i matka pokazywała czytelnikom, że można poradzić sobie z traumą i pogodzić walkę ze złem z posiadaniem rodziny. 

“Jessica Jones: Prywatna superdetektywka” to antologia mająca na celu pokazanie czytelnikowi postaci na przestrzeni czasu i różnych komiksów. Niestety, całkowicie na tym polu zawodzi, głównie dlatego, że użyte w niej fragmenty z różnych komiksów złożono bez większej refleksji. Niektóre skupiają się na innych bohaterach, pokazując nam długi segment rozmowy Doktora Strange’a z Iron Fistem czy wątek porwania Hawkeye’a, choć powinny opowiadać historię Jessiki Jones. Inne urywają się w kluczowym momencie, zamiast doprowadzić wątek do końca. Trzeba jednak pochwalić krótkie notatki umieszczone przed każdym fragmentem, które zapewniają minimalny wstęp do tego co mamy zaraz zobaczyć. 

Ponieważ antologia składa się z wyrwanych z kontekstu scenek pochodzących z różnych albumów, ciężko mówić o jakiejkolwiek fabule. Skupmy się więc na postaciach i relacjach między nimi. Niestety, wybierając fragmenty różnych komiksów, z których każdy pisał inny scenarzysta, musimy się liczyć z faktem, że spojrzenie na bohaterów także będzie się różnić. 

Przez większość czasu Jessica zostaje przedstawiona w pierwszej kolejności jako żona i matka, która miłość do dziecka i chęć zapewnienia mu bezpieczeństwa przedkłada ponad wszystko, nawet relację z mężem. Niektóre fragmenty skupiają się też na jej rozważaniach czy wrócić do superbohaterstwa, lecz jest ich naprawdę mało. W pojedynczych widzimy też jak pracuje jako detektywka, choć ten wątek szczególnie okrojono. 

W kontraście do niej stoi jej mąż, Luke Cage, który raz po raz zachęca ją do ponownego wdziania trykotów, przez większość czasu stawiając swój honor i dobro świata ponad swoją rodzinę. A przynajmniej tak się sprawy mają na początku zbioru. 

Relacja między Jessiką i Lukiem to jedna z nielicznych zalet antologii. W każdej scenie widać ich miłość i pasujące do siebie charaktery. Mimo to komiksy nie boją się postawić ich po dwóch stronach wojny bohaterów. To szczególnie ciekawa scena, w której pragnienie sprawiedliwości zderza się z pragnieniem zapewnieniem córce bezpieczeństwa.  

W niektórych fragmentach ciekawie przedstawiono też przyjaźń Jessiki i Carol Danvers, pokazując ich wzajemne zaufanie, szacunek i wsparcie. 

Mimo pięknej kreski użytej w niektórych albumach “Jessica Jones: Prywatna superdetektywka” to zbiór źle dobranych, niepasujących do siebie fragmentów, które ciągną się za długo, lub przedwcześnie się kończą. Nie potrafi wykonać swojego podstawowego zadania, czyli przedstawić spójnego obrazu Jessiki Jones, ani nawet pokazać jej wszystkich obliczy. Nie zachęca też do sięgnięcie po żaden z użytych albumów. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 1 / 5, pojedyncze historie pewnie zasługują na więcej, ale ich niefortunny dobór psuje całą radość z czytania.

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych książek i komiksów znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie

Komentarze

Popularne posty