“Hawkeye Tom 4: Rio bravo” scen. Matt Fraction, rys. David Aja, Chris Eliopoulos, Francesco Francavilla
Wystrzałowy finał
Wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć, nawet “Hawkeye” ze scenariuszem Matta Fractiona. Czwarty tom jest najgrubszym z serii, co zupełnie mnie nie dziwi. Wątki rozpoczęte w poprzednich częściach muszą zostać rozwiązane, a jak wiemy, Clint nie radzi sobie zbyt dobrze z własnymi problemami.
Clint Barton ma kłopoty. Udało mu się zrazić do siebie całą masę niebezpiecznych ludzi, którzy teraz zamierzają dobrać mu się do skóry, zagrażając przy tym jego przyjaciołom i mieszkańcom jego budynku. Jednocześnie do miasta przybywa jego brat Barney, co niestety tylko komplikuje sytuację. Tymczasem najlepsza przyjaciółka łucznika opuściła miasto razem z jego psem.
Tytuł komiksu nie wziął się znikąd. “Rio Bravo” zostało utrzymane w westernowej stylistyce, pokazując jak mieszkańcy budynku Clinta walczą, by obronić swój dom przed bandziorami. Jednocześnie to ciekawa dekonstrukcja schematu, samemu Clintowi jest dość daleko do stereotypowego szeryfa rodem z filmu kowbojskiego.
To powiedziawszy, tom czwarty nareszcie zmusza naszego bohatera do zmierzenia się z konsekwencjami swoich decyzji, uświadamiając mu, że wcale nie musi stawać do walki sam. Fraction wspaniale rozgrywa scenę, gdy spokorniały Clint przemawia do swoich przyjaciół, przyznając się do swoich niedociągnięć i prosząc o wsparcie. Taka przemiana u postaci, która zaczynała denerwować swoim podejściem, to powiew świeżego powietrza. Jednocześnie w ten sposób scenarzysta podkreśla człowieczeństwo superbohatera.
Dzięki wprowadzeniu tego wątku komiks miał też okazję pokazać w akcji nie tylko samego Clinta, ale i jego przyjaciół, w tym niesamowite kobiety, które pojawiły się już w poprzednim tomie. Każda z nich ma swoje mocne strony, a żadna nie zawaha się pomóc Clintowi, choć chętnie wypomni mu dawne potknięcia. I choć niektóre z nich szybko znikają z opowieści, to wciąż ciekawe spojrzenie na ich relacje z łucznikiem.
Prawdziwą osią tego tomu pozostaje więź Clinta i Barneya. Komiks sięga do ich przeszłości, pokazując nam dzieciństwo braci i tłumacząc jak wykuwała się ich relacja, a potem przeprowadza czytelnika przez meandry braterskiej miłości, która sprawia, że zrobi się dla siebie wszystko, jednocześnie cały czas sobie dogryzając.
Już poprzednie tomy zapowiadały, że scenarzysta szykuje nam bardzo ciekawego antagonistę. Tajemniczy morderca na zlecenie ukrywający twarz pod białym makijażem jest przerażająco więc skuteczny i jednocześnie całkowicie beznamiętny, co czyni z niego tym większe niebezpieczeństwo i jeszcze lepiej buduje atmosferę.
Jednak “Rio Bravo” to nie tylko ciekawie napisany komiks, ale i świetne zakończenie serii Matta Fractiona. Sprawnie rozwiązuje rozpoczęte na przestrzeni poprzednich albumów wątki i wywołuje prawdziwe emocje, sprawiając, że szczerze boimy się o los bohaterów. Jakbyśmy na to nie spojrzeli, to dobrze poprowadzona, spójna historia i najlepsza odsłona “Hawkeye’a” jaką dotychczas czytałam.
Czwarty tom utrzymuje tę samą uproszczoną kreskę, świetnie wpisując się w stylistykę całej serii. Tym razem pojawia się jednak ciekawy pomysł w postaci planszy informacyjnych, które wkraczają, gdy postaci używają języka migowego. To interesujący zabieg, który podkreśla medium użyte to przekazania komunikatu i nie pozwala zapomnieć zmianach w życiu Clinta.
Gdy serial “Hawkeye” premierował na Disney Plus, fandom cieszył się z widoku aparatu słuchowego na uchu Clinta Bartona. To wątek przeniesiony właśnie z serii Fractiona, który nie boi się trwale zmieniać stanu zdrowia swoich bohaterów. Jego Hawkeye to zwykły człowiek pozbawiony możliwości regeneracji jaką cieszą się niektórzy z jego kolegów.
“Hawkeye: Rio Bravo” to świetne zakończenie bardzo dobrej serii, w którym Matt Fraction ponownie udowadnia jak dobrze rozumie Clinta Bartona. Emocjonalny finał, sprawnie wykorzystujący westernową stylistykę, by opowiedzieć o walce zwykłych ludzi o swój dom i godność. I wreszcie piękne spojrzenie na nieidealną, braterską miłość Clinta i Barneya.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. Mocne 4 / 5.
oOo
Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych książek i komiksów znajdziesz tutaj.
Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.
A może masz ochotę postawić mi kawę?






Komentarze
Prześlij komentarz