"Władca much" Och-Teatr
“Władca Much” Och-Teatr
Tytuł oryginału: Lord of the Flies
Data premiery: 20 października 2023
Reżyseria: Piotr Ratajczak
Adaptacja: Nigel Williams
Tłumaczenie: Leszek Wysocki
Scenografia i światło: Marcin Chlanda
Kostiumy: Grupa Mixer
Choreografia: Aneta Jankowska
Kompozycje i opracowanie muzyczne: Maciej Zakrzewski
Dramaturgia: Joanna Kowalska
Występują: Helena Englert, Kamila Janik, Natalia Szczypka, Wojciech Chorąży, Sebastian Dela, Jędrzej Hycnar, Ignacy Liss, Filip Orliński, Michał Lupa, Bartosz Łućko, Szymon Szczęsny, Maciej M. Tomaszewski, Konrad Żygadło
Tekst pisany na podstawie spektaklu z 27 września 2025
oOo
Klasyka chaosem podszyta
Od swojej publikacji słynna książka Williama Goldinga “Władca much” doczekała się licznych adaptacji. Pierwszą wersję sceniczną przygotował ponad trzydzieści lat temu Nigel Williams i to właśnie ten tekst posłużył Piotrowi Ratajczakowi do wystawienia "Władcy” na scenie Och-Teatru.
Grupa chłopców trafia na bezludną wyspę po katastrofie samolotu. Ich przywódca, Ralph (Jędrzej Hycnar) razem z racjonalnie myślącym Prosiaczkiem (Michał Lupa) usiłuje zaprowadzić porządek pośród rozbitków. Sprzeciwia się temu Jack (Filip Orliński), którego nęci dzika strona wyspy. Niestety, im dłużej chłopcy przebywają w dziczy, tym bardziej narasta napięcie między frakcjami, prowadząc do rozpaczliwego finału.
Wcielający się w rolę Ralpha Jędrzej Hycnar jest niesamowicie charyzmatyczny, nie pozostawiając wątpliwości, dlaczego to właśnie jego bohater zostaje wybrany na przywódcę chłopców. Aktor przekonywująco oddaje też wątpliwości Ralpha, jego walkę między rozsądkiem, a potrzebą przynależności, poruszająco odgrywając pełną gamę emocji: młodzieńczy entuzjazm, determinację, ale i strach czy rozpacz. Ma przy tym fenomenalną kontrolę nad swoim ciałem, pozwalającą mu z łatwością przemieszczać się po tworzących scenografię rusztowaniach.
Filip Orliński jako Jack ze sceny na scenę staje się coraz bardziej przerażający. Niepokoi już na początku spektaklu, realistycznie kreując rolę chłopca, który od zawsze lubił władzę, a gdy ją zdobywa, upaja się nią, aż traci wszelki rozsądek. Tym bardziej zachwyca w scenie finałowej, gdy w obliczu autorytetu zachodzi w nim natychmiastowa przemiana.
Oprócz Hycnara i Orlińskiego w spektaklu wystąpili wybitnie utalentowani młodzi aktorzy, których nazwiska jeszcze nie raz zagoszczą na afiszach. Sebastian Dela niepokoi jako Roger, Helena Englert przejmująco wciela się w postać Simona, Michał Lupa stanowi ostoję racjonalności jako Prosiaczek, a Maciej M. Tomaszewski realistycznie odgrywa targające Mauricem wątpliwości.
Zaprojektowane przez Grupę Mixer kostiumy jasno wskazują na współczesny czas akcji, jednocześnie już na pierwszy rzut oka pokazując podziały między bohaterami. Ubrani w czerwone stroje sportowe łowcy Jacka od pierwszej sceny odróżniają się od zwolenników Ralpha, choć on sam pozostaje na granicy obu grup: z grona sportowców wykluczają go błękitne ubrania. Kolory nie są przypadkowe, a każdy widz sam wysnuje wnioski według jakiego klucza je dobrano. To powiedziawszy zmiany kostiumowe dobrze oddają przemiany zachodzące w bohaterach: ucywilizowanie ustępuje miejsca dzikości i brutalności.
Przez zastosowaną przez Marcina Chlandę umowność, flora i fauna wyspy, nie mówiąc już o zjawiskach atmosferycznych, pozostają kwestią wyobraźni. Niestety, scenografia, choć bardzo pomysłowa, nie sprawdza się na specyficznej scenie Och-Teatru. Dwie równoległe do siebie rampy ustawione wzdłuż brzegów sceny skutecznie utrudniają dostrzeżenie wyrazów twarzy aktorów w niektórych scenach. Trzeba jednak przyznać, że rusztowania otwierają przestrzeń i tworzą dodatkowe lokalizacje.
Tworząc choreografię i ruch sceniczny Aneta Jankowska w pełni wykorzystała możliwości zapewnione jej przez Chlandę. Bohaterowie wspinają się na rusztowania, biegają po rampach i przemykają pod nimi. Szczególnie widowiskowa jest scena tańca plemiennego, dobrze oddająca dzikość Jacka i jego drużyny. Niestety odnoszę wrażenie, że choć chaos i pogonie perfekcyjnie pasują do “Władcy much”, tekst Goldinga utonął pod całą masą biegania i popisów siłowych.
Świetnie wybrzmiewa za to niepokojąca muzyka Macieja Zakrzewskiego, która bardzo dobrze przyczynia się do budowania tajemniczej, pełnej grozy atmosfery bezludnej wyspy i podkreśla rosnące zatargi między bohaterami.
Jednak największą wadą “Władcy much” jest sam dramat Nigela Williamsa. Choć autor zadbał o zachowanie wszystkich kluczowych scen z książki, nadmiernie przyśpieszył przebieg wydarzeń, tracąc możliwość wolnego budowania napięcia. Co ciekawe w Och-Teatrze sztuka jest znacznie krótsza od większości realizacji, prowadząc mnie do wniosku, że już przycięty tekst Williamsa skrócono jeszcze bardziej.
Leszek Wysocki zadbał, by jego tłumaczenie pozostało ponadczasowe, unikając jakichkolwiek elementów, które mogłyby osadzić tekst w określonym momencie historii. Szkoda tylko, że nie udało mu się przy tym osiągnąć naturalnego brzmienia. Raz po raz w dramacie pojawiała się fraza brzmiąca zbyt patetycznie lub po prostu nierealistycznie.
“Władca much” w Och-Teatrze jest niestety ofiarą zbyt skróconego tekstu Williamsa, który utrudnia wczucie się w historię opisaną przez Goldinga. Nie pomaga też chaotyczny ruch sceniczny czy scenografia, która w połączeniu ze specyficznym rozkładem sali zmniejsza widoczność. Spektakl ratują tylko świetne kreacje aktorskie młodych artystów, którym prym wiedzie Jędrzej Hycnar.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
oOo
Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj.
Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.
A może masz ochotę postawić mi kawę?






Komentarze
Prześlij komentarz