“Kraven Łowca” J.C. Chandor
“Kraven Łowca” J.C. Chandor
Tytuł oryginału: Kraven the Hunter
Reżyseria: J.C. Chandor
Scenariusz: Art Marcum, Matt Holloway, Richard Wenk
Zdjęcia: Ben Davis
Montaż: Chris Lebenzon, Craig Wood
Muzyka: Benjamin Wallfisch, Evgueni Galperine, Sacha Galperine
Występują: Aaron Taylor-Johnson, Fred Hechinger, Ariana DeBose, Christopher Abbott, Alessandro Nivola, Russell Crowe
Dialogi polskie: Grzegorz Drojewski
W wersji polskiej udział wzięli: Karol Dziuba, Tomasz Borkowski, Sylwia Achu, Arkadiusz Brykalski, Ignacy Liss i inni
oOo
Zaskakująco dobre łowy
Mimo początkowego entuzjazmu, “Kraven Łowca” okazał się klapą finansową i zebrał fatalne recenzje, dołączając do “Morbiusa” na liście nieudanych filmów Sony. Ale czy ta krytyka była uzasadniona? A może “Kraven” to jednak całkiem sensowna pozycja z gatunku kina superbohaterskiego?
Siergiej (Aaron Taylor-Johnson) w tajemniczy sposób zyskał ponadnaturalne umiejętności, które wykorzystuje do karania kłusowników. Lecz gdy jego wrogowie odkrywają kto ukrywa się pod pseudonimem ‘Kraven Łowca’, a młodszy brat Siergieja, Dimitr (Fred Hechinger) zostaje porwany, mężczyzna rusza mu na ratunek, nie bacząc na konsekwencje.
Ta fabuła z pozoru nie wydaje się specjalnie porywająca. Fani Kravena natymiast zauważą też, że zarówno jego przeszłość, zachowanie i cele drastycznie różnią się od tego co mogli przeczytać na kartach komiksów Marvela. To nie łowca zwierząt, lecz przestępców, a w szczególności kłusowników. I choć twórcy filmu zadbali, by pokazać jego brutalność, ciężko postrzegać go jako potwora, biorąc pod uwagę z kim walczy.
Częściowo odpowiada za to casting. Aaron Taylor-Johnson łączy w postaci Kravena pasującą do tego bohatera zwierzęcą siłę z zaskakującą łagodnością. Pomaga mu w tym scenariusz, pisząc Siergieja jako człowieka bardzo samoświadomego, który bez wahania rozmawia z bratem o emocjach i okazuje mu uczucia. Wielu fanów komiksu uzna to pewnie za wadę, jednak filmowej wersji Łowcy nie sposób odmówić charyzmy i uroku. Wielka w tym zaleta samego aktora.
Fred Hechinger ma o tyle trudne zadanie, że Dimitri Kravinoff to chyba najbardziej dynamiczna postać w tym filmie. Jego przemiana zachodzi miarowo, podyktowana ekstremalnymi przeżyciami i obserwacją ludzi potężniejszych od niego, a Hechinger sprawnie pokazuje jak jego postać ulega obietnicy siły i aprobaty, za którą zawsze tęsknił.
Russell Crowe jako Nikolai Kravinoff w każdej scenie skutecznie wywołuje dreszcze. Jest jednocześnie charyzmatyczny i przerażający, ani na chwilę nie pozwalając widzowi zapomnieć jak niebezpieczna jest jego postać. Szczególne wrażenie robi jego wpływ na Kravena, nawet całe lata po tym jak mężczyzna uwolnił się spod jego władzy.
Niestety, film nie potrafi w pełni wykorzystać Ariany DeBose. Jej Calypso staje się praktycznie postacią epizodyczną, choć pozostaje kluczowa w finale filmu. Trzeba jednak zaznaczyć, że to wciąż nieźle napisana bohaterka, która nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać. Szkoda tylko, że tak rzadko pojawia się na ekranie.
Alessandro Nivola świetnie sprawdza się jako Aleksei Sytsevich, główny antagonista filmu, dobrze równoważąc łagodne usposobienie i czułość okazywaną swojemu psu z wyrachowaniem i okrucieństwem. Natomiast Christopher Abbott w roli Cudzoziemca jest niezwykle skuteczny i wręcz lodowaty.
Jednak to co najbardziej mnie w filmie zaskoczyło to naprawdę dobrze napisane relacje między bohaterami, a w szczególności braterska więź Siergieja i Dimitra. Uwikłani w skomplikowaną sieć miłości, zazdrości i poczucia winy, bracia zdają się całkowicie sobie ufać. Nic jednak nie jest tak proste jak się wydaje, a film sprawnie rozgrywa to jak zmienia się ich podejście do zagadnienia.
Równie ciekawie rozpisano relację braci z ich ojcem. Starszy nim gardzi, młodszy zabiega o jego aprobatę, zaś Nikolaj szanuje tylko siłę, co wpływa na każdą interakcję z synami. Za plus uważam też nietypowe rozwiązanie wątku Sergieja i Calypso, po którym niepotrzebnie spodziewałam się bezrefleksyjnego powtarzania schematu. I choć nie wszystkie dialogi brzmią realistycznie, w kontekście całego filmu nie razi to tak jak mogłoby się wydawać na podstawie złośliwych komentarzy w internecie.
Już po plakacie widać, że kostiumy w “Kravenie” nie są zbyt funkcjonalne. Nie można im za to odmówić pewnej komiksowości, szczególnie jeśli mówimy o skórzanej kamizelce z plakatu. A przecież kino superbohaterskie próbuje ostatnimi czasy wracać do źródła, szczególnie w kwestii strojów. Warto też dodać, że kostiumy w “Kravenie” zostały tak zaprojektowane, by Aaron Taylor-Johnson wyglądał w nich naprawdę wspaniale.
Walka staje na wysokości zadania. Choreografia jest kreatywna, a sceny dynamiczne, choć przyznam, że kilka razy przesadzono w podkreślaniu zwierzęcych cech Kravena. Moment biegu na czworaka prezentuje się dość kuriozalnie, nie mówiąc już o scenie odgryzania nosa, która wywołała śmiechy już na etapie zwiastunów. Widać też inspirację innymi filmami z kina superbohaterskiego, a potęga Kravena jest aż nazbyt oczywista.
Nieźle wykonano także efekty specjalne. Szczególnie dobrze prezentują się zwierzęta, które przez wzgląd na charakter postaci pojawiają się w filmie często. Nieco gorzej wygląda niestety Rhino, który nie tylko zawiódł oczekiwania wielu widzów samym projektem, ale i mógłby zostać wygenerowany o wiele lepiej.
Podsumowując, "Kraven Łowca” bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Zamiast kolejnego słabego filmu superbohaterskiego od Sony otrzymałam sprawnie przeprowadzoną historię o dwóch braciach i ich świetnie napisanej relacji. Dobrze dobrana obsada i walory wizualne były tu tylko dodatkowym plusem.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
oOo
Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych filmów i seriali znajdziesz tutaj.
Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.
A może masz ochotę postawić mi kawę?







Komentarze
Prześlij komentarz