“Co porusza martwych” T. Kingfisher

Groza tajemnicą podszyta

Edgar Allan Poe nie bez kozery pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich pisarzy. Ten fan krótkich form, ojciec noweli kryminalnej i twórca pierwszej postaci detektywa w literaturze, po dziś dzień jest kojarzony z opowiadaniami grozy: tajemniczymi historiami podszytymi horrorem, w których trup ścieli się gęsto, a fabuła urywa się w najciekawszym momencie. To ostatnie nie spodobało się T. Kingfisher.

Alex Easton[1] i jenu przyboczny Angus przybywają do Rurawii na wezwanie dawnej przyjaciółki, Madeline Usher. Na miejscu znajduje stojącą nad grobem kobietę, jej znerwicowanego brata Rodericka i Jamesa Dentona, przyjaciela pana domu i lekarza jego siostry. Nad mroczną rezydencją unosi się atmosfera nienazwanej grozy i tajemnicy, którą rozwikłać może tylko Alex. Z pomocą mykolożki Eugenii Potter musi rozgryźć zagadkę domu Usherów i uratować przyjaciół.

Alex Easton to doświadczonu żołnierzu i mocno stąpającu po ziemi realistu, jednak nawet onu nie potrafi sobie logicznie wytłumaczyć tego co dzieje się w domu Usherów. Na przestrzeni noweli coraz bardziej traci kontrolę nad sobą i wydarzeniami, popadając w coraz większy obłęd. Jednak, gdy układanka zaczyna składać się w całość, przejmuje kontrolę i nie boi się zrobić tego co konieczne, mimo skrajnego wyczerpania.

Choć to Madeline jest w noweli katalizatorem wydarzeń, przez większość czasu pozostaje nieobecna. Ciężka choroba uniemożliwia jej podejmowanie jakichkolwiek działań, z wyjątkiem rzadkich wizyt w jadalni i lunatykowania. Jednak kobieta, która wezwała bohateru do Rurawii znacznie różni się od tej, która nocami przemierza korytarze dworu. Głębsza analiza jej charakteru wymagałaby zdradzenia zakończenia, dość jednak powiedzieć, że Madeline pozostaje bardzo ciekawie napisaną postacią.

Jej brat Roderick to znerwicowany, wyniszczony człowiek, którego stan zdaje się odzwierciedlać choroby toczące dwór. Postać ta od samego początku budzi współczucie, ale i podejrzenia czytelnika, szczególnie że Eastonu ma porównanie, wciąż pamięta Rodericka sprzed kilku lat, charyzmatycznego młodego żołnierza, z którym dzieli wojenne przeżycia.

James Denton jest dla bohateru niewiadomą. Ten Amerykanin z krwi i kości to troskliwy przyjaciel i lekarz, który troszczy się o pacjentkę, jednocześnie przyznając, że nie jest nieomylny. Jednak jest w nim coś co wyprowadza Eastonu z równowagi i ściąga na mężczyznę podejrzenia w późniejszych rozdziałach.

Eugenia Potter to kwintesencja ekscentrycznej Angielki w średnim wieku. Jest dumna, nieco obcesowa i pochłonięta swoją pasją, o której potrafi opowiadać bez przerwy. Traktuje Eastonu tak samo jak każdego innego napotkanego człowieka, co bohateru przyjmuje z ulgą. Jest też zdumiewająco tolerancyjna, jeśli chodzi o szalone pomysły i nigdy nie traci głowy.

Angus to człowiek, na którego Easton zawsze może liczyć. Stary, doświadczony żołnierz jest nieprzeciętnie lojalny, który pójdzie za swoim dowódcą w ogień, ale nie pozwoli się upokorzyć. Co ciekawe, pomimo ojcowskiej miłości do swojego dowódcy, potrafi mu się jednak sprzeciwić. I choć wydaje się nazbyt przesądny, w tym przypadku może mu to uratować życie.

Umówmy się jednak, to nie postaci są w tej książce najważniejsze, tylko tajemnica, to jak ją przedstawiono i jak rozwikłano. Choć nowela została luźno oparta na opowiadaniu Edgara Allana Poe “Zagłada domu Usherów”, Kingfisher nie można oskarżyć o brak kreatywności. Jak tłumaczy w komentarzu do książki, czytając pierwowzór odczuwała niedosyt, chciała się dowiedzieć co spowodowało tytułową zagładę. Postanowiła więc uzupełnić tekst Poego, posługując się najnowszymi odkryciami nauki.

A że jest pisarką bardzo kreatywną i niezwykle pomysłową, efekt końcowy robi ogromne wrażenie. Choć wprawny czytelnik zauważy rozsiewane od samego początku wskazówki, skrywana przez ród Usherów tajemnica jest tak szalona, że mało kto da radę rozwikłać ją na własną rękę. Jednocześnie, niewielu przyjdzie do głowy oskarżać “Co porusza martwych” o brak logiki, wydarzenia bardzo dobrze pasują do konwencji i realiów świata przedstawionego, 

Kingfisher jak zwykle zachwyca warsztatem. Jej proza jest wręcz magiczna, perfekcyjnie buduje atmosferę tajemnicy i grozy, malując słowami barwny obraz mrocznego domu i jego mieszkańców. Im dalej, tym niepokój odbiorcy rośnie i rośnie, aż czytanie staje się aż niekomfortowe. To jednak celowy zabieg, mamy czuć ten sam niepokój czy nawet strach co mierząca się z nienazwanym zagrożeniem główna postać.

Dominika Schimscheiner ponownie udowadnia, że nikt nie zna stylu Kingfisher tak dobrze jak ona. Przekład jest płynny, bardzo naturalny i świetnie buduje atmosferę. Jednak jego najciekawszym elementem pozostają zaimki. W oryginale Alex używa zaimków “ka/kan” stosowanych wobec żołnierzy z Gallacji, by je oddać zdecydowano się sięgnąć po sławetne dukaizmy[2].

Trzeba jednak zauważyć, że każda z postaci drugoplanowych zwraca się do bohateru inaczej, co oczywiście odwzorowano w polskim tłumaczeniu. Używane zaimki są to odzwierciedleniem wiedzy i podejścia do żołnierzy z Gallacji, a także samu Alex.

Zrealizowany przez Wydawnictwo SQN audiobook czyta Dagny Mikoś (znana fanom musicali jako Anna z Kleve w krakowskim “Six”). Jej interpretacja książki jest nieco zbyt monotonna jak na mój gust, ale w miarę rozwoju fabuły słuchacz coraz bardziej się do niej przyzwyczaja i po jakimś czasie uznaje, że narracja dobrze pasując do atmosfery. Mikoś świetnie też radzi sobie z dialogami i oddawaniem zarówno emocji jak i ich braku.

Na koniec warto też pochwalić cudownie niepokojącą okładkę książki. Lekko makabryczna, przedstawiająca zająca grafika na pierwszy rzut oka wydaje się niezbyt związana z fabułą. Jednak z każdą stroną, każdy występujący na niej element staje się coraz bardziej znaczący, by czytelnik pod koniec uznał ją za wręcz genialną. Polskie wydanie używa oryginalnej grafiki, co moim zdaniem jest świetnym wyborem.

Przyznam, że “Co porusza martwych” nie do końca trafia w moją estetykę. Doceniam jednak jak fenomenalnie T. Kingfisher buduje atmosferę zdanie po zdaniu. Jak powoli prowadzi bohaterów po nitce do kłębka i jak przeplata rzeczywistość z fantastyką, by stworzyć przerażająco prawdziwe zagrożenie czyhające na bohaterów. Edgar Allan Poe byłby dumny. 

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. Mocne 4 / 5. 

oOo

[1] W recenzji starałam się używać zaimków zaczerpniętych z książki, jeśli się pomyliłam, bardzo przepraszam. Niestety znam się na dukaizmach znacznie mniej niż tłumaczka.

[2] Dukaizm > zaimek neutralny wymyślony przez pisarza Jacka Dukaja w “Perfekcyjnej niedoskonałości” 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych książek i komiksów znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie

Komentarze

Popularne posty