"Naga broń" Akiva Schaffer

Naga broń

Tytuł oryginału: The Naked Gun

Reżyseria: Akiva Schaffer

Scenariusz: Dan GregorDoug Mand, Akiva Schaffer

Na podstawie "Police Squad!” Davida Zuckera, Jima Abrahamsa i Jerry’ego Zuckera

Zdjęcia: Brandon Trost

Montaż: Brian Scott Olds

Muzyka: Lorne Balfe

Występują: Liam Neeson, Pamela Anderson, Paul Walter Hauser, Danny Huston, CCH Pounder, Kevin Durand i inni

oOo

W tym szaleństwie jest metoda

“Naga broń” to jedna z najsłynniejszych parodii w historii kina, źródło ikonicznych żartów, a także licznych memów i gifów. A jednocześnie kultowa seria, nieodłącznie związana z grającym główną rolę, nieodżałowanym Leslie Nielsenem. Nic dziwnego, że pomysł konynuacji został przywitany z zaskoczeniem i niepokojem.

Frank Drebin Jr. (Liam Neeson) służy teraz mieszkańcom Los Angeles jako członek wydziału specjalnego. Niestety przez swoje niekonwencjonalne metody raz po raz pakuje się w kłopoty. Frank nie zamierza jednak odpuścić i razem z Beth (Pamela Anderson), piękną siostrą zmarłego niedawno informatyka rusza do akcji by rozwikłać zagadkę jego śmierci, uratować świat i dorównać swojemu słynnemu ojcu.

Najbardziej kontrowersyjną decyzją podjętą przed twórców filmu było zatrudnienie Liama Neesona do głównej roli. I tu pierwszy plus, Neeson wciela się w syna postaci granej w przez Leslie Nielsena zamiast w samego Franka Drebina. I choć Junior ma ze swoim ojcem wiele wspólnego, film nie pozwala nam zapomnieć, że to zupełnie nowy bohater.

Neeson świetnie pasuje do tej roli. Wieloletnie doświadczenie z kinem akcji sprawia, że czuje się komfortowo podczas scen walki. Natomiast przyzwyczajona do oglądania go w roli twardziela widownia świetnie się bawi patrząc beznamiętnie podchodzi do nawet najbardziej kuriozalnej sceny. Pełna kontrola nad każdym ruchem, całkowita powaga i mina rodowitego zakapiora wspaniale kontrastują z absurdalnym tonem filmu.

Jednak naprawdę zachwycająca jest w tym filmie Pamela Anderson. Zadziorna i urocza w scenach z Neesonem, raz po raz bawi i olśniewa szerokim zakresem aktorskim, wyczuciem komediowym i klasą. Co ciekawe, jej rola sama w sobie przeczy założeniom gatunku. Beth to kobieta sukcesu, kompetentna i odważna, która dla swoich bliskich zrobi wszystko i chętnie weźmie sprawę w swoje ręce. Anderson świetnie pasuje do tej roli, szczególnie biorąc pod uwagę jej własną filmografię.

Niezły jest też Danny Huston w roli złowieszczego potentata technologicznego Richarda Cane’a, którego reakcję na dziwaczne zachowania Franka wielokrotnie odzwierciedlają myśli widowni. Jest wspaniale poważny w scenach z policjantami, czarujący przy Beth, a im dalej film, tym bardziej szarżuje, a jego kreacja aktorska wypada tym śmieszniej.

Film nie ukrywa swoich korzeni. Całkiem jak trylogia z Leslie Nielsenem parodiuje kino akcji, choć w zupełnie inny sposób. Pojawiają się skomplikowane sceny walki przywodzące na myśl filmografię Neesona, ale i gadżety kojarzące się z Jamesem Bondem, nie mówiąc już o oczywistych nawiązaniach do poprzednich części “Nagiej broni” i jej bohaterów. Widać, że twórcy bardzo szanują materiał źródłowy i chcą oddać jak najbardziej godny hołd trylogii i Nielsenowi.

“Naga broń” zaczyna się od grobowego głosu Franka, który opowiada o swoim poranku. Ta narracja powraca jeszcze kilkukrotnie, sprawnie nawiązując do klasyki detektywistycznego kina noir. Koncepcję te kontynuujemy, gdy do gabinetu głównego bohatera przychodzi siostra zmarłego mężczyzny, która z miejsca zaczyna fascynować Drebina. To fajne mrugnięcie do widza, z ciekawym wyjściem poza schemat ustalony przez oryginalną trylogię.

Film rzadko używa efektów specjalnych, preferując tańsze, choć o wiele bardziej kreatywne efekty praktyczne, które po prawdzie czasem są aż nazbyt oczywiste, lecz idealnie pasują do konwencji. Nie przeszkadza więc, że przeciwnik Franka zostaje zastąpiony manekinem. Jednak, jeśli już pojawia się CGI, wygląda naprawdę dobrze.

Jak to w “Nagiej broni”, żarty to podstawa. Jak więc poradziła sobie nowa część? Twórcom udało się zachować absurdalne poczucie humoru serii, unikając przy tym żartów, które nie pasowałyby do obecnych czasów. W efekcie otrzymujemy film naprawdę zabawny, na którym cała sala przednio się bawiła.

Mamy żarty słowne, wizualne, sytuacyjne i łatwe do przeoczenia humorystyczne elementy tła. W pierwszym akcie filmu zachwycają szczególnie te ostatnie. Warto zwrócić uwagę na scenografię czy postaci na drugim planie. Gdy Frank idzie przez posterunek, ciężko skupić się na jego rozmowie z kolegą, bo za ich plecami żart goni żart, a żaden nie trwa dłużej niż kilka sekund.

Muszę jednak przyznać, że niektóre elementy komiczne zostały przeciągnięte, a ich skrócenie dałoby znacznie lepszy efekt. Widoczna na zwiastunach scena z piekarnikiem jest wręcz wspaniała, aż do momentu, gdy pokazujemy o jedną rzecz za dużo, a żart staje się po prostu nudny i traci całą moc.

Polski tłumacz miał przed sobą praktycznie niewykonalne zadanie i mimo starań, nie był w stanie w pełni oddać absurdów zawartych w scenariuszu. Doceniam jednak jego wysiłek i kreatywność. Nie raz i nie dwa zachowanie żartu wymagało przepisania całego dialogu i to dopiero po tym jak wpadło się na równie interesująca grę słowną, co w oryginale.

Nowa “Naga broń” raczej nie osiągnie równie kultowego statusu jak oryginalna trylogia. Wątpię też, by otrzymała jakiekolwiek nagrody branżowe. Jest jednak perfekcyjnym spadkobiercą filmów z Leslie Nielsenem, całkowicie szalonym, cudownie zabawnym, a także zrealizowanym z ogromną pasją i szacunkiem do pierwowzoru, który udowodnił nam, że Liam Neeson ma ogromny potencjał komediowy, a Pamela Anderson jest po prostu wspaniała.

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych filmów i seriali znajdziesz tutaj.

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.

Komentarze

Popularne posty