“Company” Warszawska Opera Kameralna

“Company” Warszawska Opera Kameralna

Premiera: 26 marca 2022

Muzyka i słowa: Stephen Sondheim

Libretto: George Furth

Inscenizacja i reżyseria: Michał Znaniecki

Tłumaczenie: Maciej Glaza

Scenografia: Luigi Scoglio

Kostiumy: Ewa Minge

Choreografia: Inga Pilchowska

Reżyseria światła: Dawid Karolak

Multimedia: Karolina Jacewicz

Występują: Janusz Kruciński, Miłosz Gałaj, Rafał Supiński, Marta Burdynowicz, Ewa Puchalska, Monika Łopuszyńska, Maciej Miecznikowski, Rafał Supiński, Anna Sroka-Hryń, Dorota Solecka, Przemysław Glapiński, Łukasz Górczyński, Bogumiła Dziel-Wawrowska, Sylwia Stępień, Wojciech Stolorz, Łukasz Geryń, Anastazja Simińska, Monika Łopuszyńska, Andrzej Skorupa, Jakub Pawlik, Alicja Węgorzewska, Ewelina Rzezińska, Zbigniew Konopka, Marek Sadowski, Iga Caban-Pawnuk, Magdalena Pikuła, Paulina Janczak, Aleksandra Biskot, Aleksandra Borkiewicz-Cłapińska, Karolina Trojanowska-Geryń, Paulina Łysikowska-Dorocka i inni

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 28 października 2025

oOo 

Wielki spektakl o zwykłych sprawach

W latach 60tych musicale nie skupiały się raczej na codziennych problemach zwykłych ludzi. I wtedy w 1970 roku, pojawiło się “Company”, przełomowy spektakl z muzyką słynnego Stephena Sondheima, opowiadający o relacjach między współczesnymi nowojorczykami.

Dla lekkoducha Bobby’ego (Janusz Kruciński) czterdzieste piąte urodziny to dobry moment na refleksję nad swoim życiem. Obserwując swoich przyjaciół rozważa zasadność instytucji małżeństwa i swoje własne podejście do szukania drugiej połówki, jednocześnie nawigując w relacjach z trzema niezwykłymi kobietami.

Gwiazdą spektaklu jest bez wątpienia Janusz Kruciński jako Bobby. Fenomenalny wokalnie i bardzo dobry aktorsko, z łatwością kreuje postać niepoprawnego kobieciarza i lekkoducha, jednocześnie czyniąc go na tyle charyzmatycznym, by widz zrozumiał co widzą w nim podrywane kobiety. Z kolei jego dwie piosenki solowe “Marry me a little” i “Being Alive” nie tylko brzmią zachwycająco, ale i niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny.

Choć Marta Burdynowicz świetnie radzi sobie z rolą Sary, a szczególnie z oddaniem jej łaknienia słodyczy, żałuję, że libretto nie daje jej więcej do zaśpiewania, bo niewykorzystanie takiej wokalistki to duży błąd. Za to Maciej Miecznikowski w roli statecznego Harry’ego zaskakuje wybitnym głosem wskazującym na szkolenie operowe.

Anna Sroka-Hryń świetnie sprawdza się jako pewna siebie Susan. Ma też wspaniałą chemię ze scenicznym mężem. Natomiast Przemysław Glapiński jako Peter po raz kolejny udowadnia, że w scenach komediowych nie ma sobie równych, choć pozostaje na drugim planie.

Bogumiła Dziel-Wawrowska to naprawdę czarująca Jenny, o śmiechu, który sam jeden dodaje scenie humoru, a Wojciech Stolorz w roli Davida nie tylko brzmi świetnie, ale i sprawnie buduje postać męża, który tylko z pozoru jest kryształowy.

Anastazja Simińska w roli Amy brawurowo radzi sobie z niesamowicie trudnym utworem jakim jest “Getting Married Today”, zachwycając głosem, dykcją i umiejętnościami aktorskimi koniecznymi do pokazania manii jej postaci. Ma przy tym fenomenalne wyczucie komediowe. Z kolei Andrzej Skorupa jako Paul naprawdę uroczo gra zakochanego faceta, który zrobi dla swojej miłości wszystko.

Ewelina Rzezińska jako wspaniale złośliwa Joanne ma w sobie ciężki do opisania majestat i godność. Partneruje jej Zbigniew Konopka w roli Larry’ego, który roztacza wokół siebie aurę ciepła, spokoju i radości życia.

Magdalena Pikuła jako April sprawnie moduluje głos i brawurowo gra postać, która nie rozumie aluzji. Aleksandra Biskot to urocza Kathy, choć niestety jej rola nie jest zbyt wielka. Iga Caban-Pawnuk imponuje pewnością siebie i charakterem jako Martha. A Paulina Łysikowska-Dorocka zachwyca niesamowicie wysokim głosem jako Anioł.

Luigi Scoglio stworzył elegancką, kreatywną scenografię, która pozwala na natychmiastowe zmiany wystroju. Balkon wysuwa się spod ziemi, łóżko ze ściany, a w finałowej scenie cała restauracja zjeżdża na scenę spod sufitu. To naprawdę perfekcyjne wykorzystanie całej dostępnej przestrzeni i infrastruktury Basenu Artystycznego. Co ciekawe scenografia wychodzi też do widowni, tworząc tuż przed pierwszym rzędem bar, przy którym przesiaduje dwoje przyjaciół Bobby’ego.

W “Company” wszystkie postacie pojawiają się na scenie w tym samym momencie, a bez kostiumów Ewy Minge rozpoznanie kto jest kim mogłoby być problematyczne. Ułatwia to decyzja kostiumolożki, by każda para miała swoją kolorystykę i tylko Bobby odcinał się od reszty w ciemnym garniturze. Stroje są przy tym względnie ponadczasowe, co pozwala uniknąć umiejscowienia spektaklu w konkretnym momencie.

Inga Pilchowska zaproponowała bardzo inteligentną choreografię, która sprawnie uzupełnia przekaz każdej piosenki. Co więcej udaje jej się w pełni wykorzystać stosunkowo niewielką scenę Basenu Artystycznego i stworzyć na niej nie byle jakie widowisko. Inspiracje czerpie natomiast z różnych tańców towarzyskich, co jest szczególnie widoczne w piosence “Step by Step” gdy Bobby dołącza po kolei do różnych par podkreślając jego relację z przyjaciółmi.

Jestem pod ogromnym wrażeniem decyzji realizatorskich podjętych przy tej produkcji. Bardzo ciekawym pomysłem było wprowadzenie choreografią wątku przyjaciół zniechęcających potencjalne partnerki Bobby’ego w utworze “Step by Step”. Z kolei rozpaczliwa walka Amy z aniołem śpiewającym na jej ślubie, bawi coraz bardziej z każdą minutą.

Tłumaczenie Macieja Glazy udowadnia, że czasem najprostsze rozwiązanie jest najlepsze. Przekładając piosenkę tytułową z ‘Company’ (ang. towarzystwo, goście) na nieco archaiczne ‘Kompani’ zachował zarówno odpowiednią ilość sylab, jak i znaczenie, jednocześnie odwołując się do oryginału. Takie jest z resztą całe tłumaczenie, wierne i świetnie brzmiące, choć w jego docenianiu nie pomaga stosunkowo kiepskie nagłośnienie Opery Kameralnej.

Podsumowując “Company” w Warszawskiej Operze Kameralnej to bardzo dobrze zrealizowany spektakl z fenomenalną obsadą, który w pełni wykorzystuje genialny materiał źródłowy. Szkoda tylko, że tak rzadko pojawia się na afiszu, bo każdy fan musicali powinien mieć szansę go obejrzeć.

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.

A może masz ochotę postawić mi kawę?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty