"Cress" Marissa Meyer
Roszpunko, spuść tu swą satelitę
Poprzednie tomy “Sagi Księżycowej Marissy Meyer pochłonęłam jednym tchem, nic więc dziwnego, że nie mogłam się doczekać aż trzeci tom, czyli właśnie “Cress” ukaże się wreszcie nakładem Wydawnictwa SQN.
Cinder, Thorne, Scarlet i Wilk planują obalenie królowej Levany. Na ich drodze czeka jednak wiele trudności, z których część mogłaby rozwikłać tajemnicza hakerka mieszkająca na orbicie. Tymczasem cesarz Kai szykuje się do ślubu ze złowieszczą władczynią Luny, a Cress, młoda dziewczyna uwięziona na satelicie przez taumaturgiczkę Selene oczekuje na ratunek swojego księcia z bajki.
Ogromną zaletą prozy Marissy Meyer pozostają stworzone przez nią postaci. Zarówno ci bohaterowie, których znamy z poprzednich tomów, jak i na dobre wprowadzona dopiero teraz Cress zostali napisani bardzo realistycznie i różnorodnie, dzięki czemu tak dobrze się uzupełniają i działają w zespole. Co jednak najważniejsze, autorka zadbała o spójność charakteryzacji na przestrzeni całej serii.
Sama Cress szybko stała się moją ulubienicą. Ukształtowana przez swoje nietypowe wychowanie, żyje w świecie marzeń, a kontakty z innymi ludźmi przychodzą jej z trudem. Jej przeszłość tłumaczy też bolesną wręcz naiwność i szybkość z jaką lokuje swoje uczucia. Meyer wielokrotnie podkreśla jednak jej inteligencję i czyni z tej nieśmiałej, nieco zahukanej dziewczyny o nieistniejących umiejętnościach bojowych, prawdziwy atut Drużyny Rampiona.
Relacja Cress i Thorne’a może się z początku wydawać nieco oklepana. Mamy charyzmatycznego buntownika z wyboru i spokojną inteligentną dziewczynę, która nic nie wie o świecie, ale jest przekonana, że go kocha na podstawie wiadomości znalezionych w sieci. Tyle, że Meyer sprawnie operuje wysokimi oczekiwaniami Cress i tym jak dziewczyna postrzega mężczyznę, raz po raz dodając nowe informacje, które redefiniują ich relację. Pięknie pokazuje też jak znajomość z Cress wpływa na Thorne’a.
Choć cały cykl Marissy Meyer kojarzy się z lekką literaturą dla młodzieży, jak wiemy już z poprzednich tomów, autorka nie unika poważnych tematów jak walka o władzę, polityka czy efekty kontroli umysłów. W “Cress” widać to szczególnie w scenach, w których osobiście pojawia się królowa Levana, gdzie otrzymujemy szczegółowe opisy okrucieństwa monarchini i jej dworu. I choć książka nie przekracza granicy dobrego smaku i pozostaje dość delikatna w porównaniu z niektórymi tytułami dla dorosłych, to wciąż bardzo realistyczne podejście jak na powieść young adult.
To powiedziawszy pisarce udaje się sprawnie wybrnąć z klisz kojarzonych z tym gatunkiem. Choć główna bohaterka sama jest nastolatką, a jej sposób myślenia, szczególnie o związkach damsko-męskich wydaje się dość dziecinny, za każdym razem, gdy w fabule pojawia się scena przywodząca na myśl sztampowe powieści romantyczne, Meyer sprawnie je przełamuje, sprawdzając, że lektura staje się przyjemniejsza.
Z każdym tomem “Sagi Księżycowej” wprowadza też do swojej opowieści coraz więcej bohaterów, pamiętając jednak by skupić się na postaci tytułowej. Problem polega na tym, że w trzecim tomie Cress spędza sporo czasu wędrując przez pustynię, co mogłoby po pewnym czasie stać się nużące dla czytelnika. Na szczęście autorka sprawnie wyważyła zmiany punktu widzenia, unikając w ten sposób męczenia odbiorcy i zapewniając sobie jego uwagę. Choć można by się kłócić, że Scarlet i Wilk pojawiają się tu stanowczo zbyt rzadko.
Ponieważ z rozdziału na rozdział zmienia się narrator, a nie wszystkie postaci miały już szansę się poznać twarzą w twarz, nie raz i nie dwa dochodzi do sceny, w której tylko czytelnik jest w pełni świadom sytuacji i tego, że bohaterom nie grozi żadne zagrożenie. Ciężko stwierdzić, czy to plus czy minus tego rodzaju narracji. Z jednej strony czujemy się dzięki temu lepsi od bohaterów, z drugiej, znika cześć napięcia. Choć postaci denerwują się zaistniałą sytuacją, my nie boimy się o ich los. Warto jednak zauważyć, że takie podejście pozwala nam spojrzeć na bohaterów z nowej perspektywy.
Niestety, po raz kolejny książki Marissy Meyer zawodzą mnie w kwestii tajemnic. Całkiem jak prawdziwa tożsamość Cinder, teraz pochodzenie Cress zostaje odkryte stanowczo za wcześnie, podczas gdy późniejsze wprowadzenie tego wątku mogłoby mieć większy efekt emocjonalny na bohaterów i odbiorców.
Po lekturze “Cress” jeszcze bardziej zastanawia mnie czemu SQN zdecydowało się wydać “Fairest” przed trzecim tomem, a nie po nim. Czytelnik zaznajomiony z nowelą o Levanie po prawdzie będzie tajemniczo się do siebie uśmiechał, gdy w historii pojawią się Jacin, czy Winter, ale odnoszę wrażenie, że nie taki był zamysł autorki. To czytając “Fairest” powinniśmy rozpoznawać młodsze wersje tych postaci, a nie na odwrót. Dodatkowo, w kontekście noweli jeden ze zwrotów akcji związanych z Jacinem da się z łatwością przewidzieć.
“Cress” kontynuuje stosowanie nowego podejścia do nazw własnych wprowadzonego w “Scarlet”. Doceniam utrzymanie jednej tłumaczki na przestrzeni całej “Sagi”, w przypadku książkowych serii taki zabieg bardzo ułatwia odbiór, szczególnie, że Magdalena Grajcar świetnie sobie radzi. Przekład pozostaje bardzo sprawny, naturalny i prosty w odbiorze. Czytany przez Paulinę Holz audiobook także utrzymuje wysoki poziom poprzednich tomów. Szczególnie jeśli chodzi o to jak lektorka różnicuje kwestie androidów, z Iko na czele.
Doceniam za to nawiązania do baśni o Roszpunce, i te oczywiste i te nieco bardziej ukryte. Moim ulubionym jest drugie znaczenie imienia głównej bohaterki, które tak jak i w przypadku postaci z baśni, przywodzi na myśl roślinę.
Podsumowując, dzięki mnogości wątków “Cress” to jak na razie najciekawsza część “Sagi księżycowej”. Autorka sprawnie przeskakuje od jednej postaci do drugiej, utrzymując zainteresowanie czytelnika, jej bohaterowie pozostają interesujący, a ich przygody angażujące. Romans miesza się ze scenami akcji i rozgrywkami politycznymi w idealnych wręcz proporcjach. Teraz trzeba tylko doczekać do wydania ostatniego tomu, czy “Winter”.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 4 / 5. Pozostaję zakochana w tej serii.
oOo
Podobało Ci się? Recenzje innych książek z Sagi Księżycowej znajdziesz tutaj (Cinder), tutaj (Scarlet) i tutaj (Fairest).
Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.
A może masz ochotę postawić mi kawę?






Komentarze
Prześlij komentarz