"Starlight Express" Troubadour Wembley Park Theatre

“Starlight Express” Troubadour Wembley Park Theatre 

Premiera: 30 czerwca 2024

Muzyka: Andrew Lloyd Webber

Teksty piosenek: Richard Stilgoe

Reżyseria: Luke Sheppard

Choreografia: Ashley Nottingham 

Scenografia: Tim Hatley

Kostiumy: Gabriella Slade

Peruki: Campbell Young

Charakteryzacja: Jackie Saundercock

Występują: Jeevan Braich, Jade Marvin, Olivia Ringrose, Asher Forth, Sophie Naglik, Georgia Pemberton, Jessie Angell, Ollie Augustin, Evan Taylor Benyacar, Charles Butcher, Cletus Chan, Jamie Cruttenden, Kelly Downing, Isaac Edwards, Maddy Erzan-Essien, Sam Gallacher, Lucy Glove, Amiyah Goodall, Scott Hayward, Iwan James, Lewis Kidd, Hannah Kiss, Nicole Louise Lewis, Temi Olawole, RED, Bethany Rose Lythgoe, Ashley Rowe, Dieuwke tonissen, Tamara Verhoven Clyde, Jaydon Vijn, Lara Vina Uzcatia, Amber Weston, Nicky Wong Rush, Charlie Russell, Jamie Addison, Dante Hutchinson

Tekst pisany na podstawie spektaklu z 10 września 2025

oOo

Nikt nie zrobi tego jak parowóz

Na papierze koncepcja spektaklu “Starlight Express” nie może się udać. W końcu napisany przez słynnego Andrew Lloyd Webbera w latach osiemdziesiątych musical o pociągach, grany całkowicie na wrotkach brzmi jak przejaw całkowitego szaleństwa. A jednak, realizacja, którą od czerwca 2024 roku można zobaczyć na Wembley odniosła sukces między innymi na prestiżowych nagrodach Lawrence’a Oliviera. Czy zasłużenie?

Rusty (Jeevan Braich) to parowóz, który pragnie wygrać wyścigi pociągów. Pozostaje jednak w tyle za nowszymi lokomotywami z silnikiem diesel, którym prym wodzi Greaseball (Olivia Ringrose). Ale jej niepodzielne rządy właśnie dobiegają końca za sprawą Electry (Asher Forth), najnowszej lokomotywy elektrycznej. By stawić jej czoła Rusty będzie musiał zrozumieć co się tak naprawdę w życiu liczy.

Wybierając się na “Starlight Express” wiedziałam, że fabuła spektaklu raczej mnie nie zachwyci. Bardzo się więc zdziwiłam, gdy zamiast bezsensownej opowieści o pociągach otrzymałam spójną historię, która może nie jest zbyt ambitna, ale która może wciągnąć. Szczególnie dobrze sprawdza się pomysł zamiany postaci Control w szykujące się do snu dziecko. W ten sposób wydarzenia przybierają postać jego wieczornej zabawy lub marzeń sennych. Niestety, postaci pozostają nieco zbyt słabo zarysowane, a motywacji niektórych z nich nie poznamy do końca musicalu. Jednak w połączeniu z chwytliwą muzyką i widowiskowym wykonaniem, naprawdę ciężko zwracać uwagę na głupotki scenariusza.

Dobranie odpowiedniej obsady do “Starlight Express” musiało być niezwykle trudne. Aktorzy muszą nie tylko śpiewać i tańczyć, ale też brawurowo jeździć na wrotkach, często w tym samym momencie. Zespół produkcyjny stanął jednak na wysokości zadania i wszyscy artyści, których możemy zobaczyć na scenie świetnie radzą sobie ze swoimi zadaniami.

Jeevan Braich to uroczy Rusty. Perfekcyjnie oddaje prostolinijną naturę tej postaci i chwyta za serce w tytułowej balladzie. Partneruje mu Sophie Naglik jako równie słodziutka Pearl, choć libretto nie pomaga jej w spójnym zarysowaniu jej postaci.

To powiedziawszy znacznie większe wrażenie zrobiła na mnie Olivia Ringrose w roli Greaseball. Od momentu, gdy po raz pierwszy wjeżdża na scenę zachwyca zarówno charyzmą, jak i butą. Wspaniale odgrywa rolę groźnego przeciwnika i zachwyca mocnym głosem. Tym ciekawiej wybrzmiewają jej bardziej emocjonalne sceny, gdy może się pokazać też z nieco innej strony.

Olśniewający jest także magnetyczny Jaydon Vijin jako Hydra. Aktor wkłada w tę postać wiele energii i naprawdę fenomenalną dykcję. Szczególnie ta druga jest wręcz niezbędna, bo to właśnie Hydra wprowadza do spektaklu rap. Warto też zwrócić na niego uwagę na drugim planie, gdzie bawi raz po raz, szczególnie podczas wyścigu, w którym bierze udział z Mommą.

Asher Forth zachwyca w roli Elektry, lokomotywy przyszłości. To postać lodowato beznamiętna, kierowana poczuciem wyższości, która wymaga od aktora specyficznej modulacji głosu i władczego usposobienia. Forth radzi sobie z tym fenomenalnie.

Wspaniała jest także Jade Marvin jako Momma, stary parowóz i mentorka Rusty’ego. Niesamowicie charyzmatyczna i dostojna, wręcz emanuje spokojem i mądrością pochodzącą z wieku, a jej przepiękny głos perfekcyjnie nadaje się do śpiewania bluesa.

Nie bez powodu spektakl otrzymał prestiżową nagrodę Lawrence’a Oliviera za najlepsze kostiumy. Gabriella Slade wykonała niesamowitą robotę, by zmienić ludzi na wrotkach w pociągi, jednocześnie oddając ich typ i napędzającą je technologię. Efekt jej pracy zapiera dech w piersiach. Nie ma dwóch takich samych postaci, a każdy strój zachwyca detalami. Kostiumolożka w oczywisty sposób  inspirowała się steampunkiem, scenicznymi kostiumami gwiazd popu i rocka, ale i futurystyczną stylistyką.

Z oczywistych względów jeżdżąca na rolkach obsada wymaga ograniczenia zajmujących miejsce i stanowiących zagrożenie budowli, a wszystkie rekwizyty musi dać się łatwo i sprawnie usunąć. Dlatego wizja Tima Hatley’a zamienia samą scenę w scenografię. Widownię przecinają alejki po których pędzą pociągi, a ich ułożenie sprawia, że właściwie nie ma złych miejsc, tylko takie, z których widzimy pod innym kątem. Trasy wznoszą się i opadają, zmieniając się w rampy i umożliwiając akrobacje.

Paradoksalnie Ashley Nottingham miała przed sobą o wiele prostsze zadanie niż większość choreografów. Wszystko wydaje się bowiem bardziej widowiskowe, jeśli zrobi się to na wrotkach. Efekt jej pracy wymaga od aktorów perfekcyjnej koordynacji, każdy artysta musi się znaleźć w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie ani o sekundę za wcześnie, ani za późno, o wykonywaniu kontrolowanych upadków nie mówiąc. Na scenie ma też miejsce kilka wyścigów, każdy dopracowany w najmniejszym szczególe. Pojawią się również nawiązania do kolejowej tematyki, a sędziowie zachwycą akrobacjami na hulajnogach.

“Starlight Express” to niewątpliwie niesamowicie widowiskowy spektakl, chociażby przez wzgląd na używane przez aktorów wrotki, a wykorzystane w nim efekty prezentują się po prostu wspaniale. Podczas przejazdu pociągów neony dostosowują się kolorem do postaci, z sufitu opuszczają się lampy, by nad głowami widowni utworzyć gwiaździste niebo. Natomiast zbliżenia z wyścigów można obejrzeć na ogromnych ekranach. Całokształt prezentuje się tak fenomenalnie, że gdy z tyłu sceny otwiera się tunel i bucha z niego para wierzymy, że zaraz wyjedzie z niego prawdziwa lokomotywa.

“Starlight Express” to nowe spojrzenie na tytuł, który premierował w latach osiemdziesiątych, wersja uzupełniona o nowe wątki, piosenki i aranżacje. I choć nie polecam dogłębnej analizy tekstów, muzyka niewątpliwie wpada w ucho i niesie ze sobą ogromną energię. Kompozytor Andrew Lloyd Webber zadbał też o dopasowanie stylu muzycznego do postaci. Tak więc Momma zachwyci nas bluesem, Rusty perfekcyjnie wpisze się w klasykę musicalu, Pearl zabrzmi jak gwiazda pop, Greaseball wstrząśnie nami przy użyciu rocka, techno Elektry wprowadzi nas w przyszłość, a rap Hydry nawiąże do nowoczesnych produkcji scenicznych. W ten sposób powstanie eklektyczny soundtrack, który każdy będzie nucić po wyjściu z teatru.

Jednak nie tylko muzykę zmieniono na rzecz nowej londyńskiej realizacji. W spektaklu pojawiły się dodatkowe postaci, jak chociażby wspaniały Hydra, a zmienione wątki prowadzą do nieco innego przesłania. Decyzje castingowe wpłynęły też na sposób przedstawienia postaci. Greaseball z mężczyzny stał się kobietą, a Elektra używa zaimków “oni/ich”. Choć to kosmetyczne zmiany, uważam, że wyszły musicalowi na plus.

Warto też wspomnieć, że produkcja mistrzowsko tworzy atmosferę. Neony witają nas już z ulicy. W półmroku foyer, pod kulami dyskotekowymi czujemy się jak w innym świecie, a to wrażenie towarzyszy nam nawet w industrialnych łazienkach. A potem przekraczamy próg widowni i idziemy na miejsca w jednym z opisanych nazwami wagonów sektorów, po alejkach, po których już niedługo mknąć będą pociągi, a nad naszą głową laser wypisuje nazwę spektaklu na przeciwległej ścianie. Z kolei podczas przerwy można podziwiać zabawkowe wersje pociągów jeżdżące po scenie. Całość czyni z tej wizyty w teatrze niezwykłe wydarzenie jeszcze zanim rozpocznie się przedstawienie.

Jeśli oczekujecie od każdego spektaklu skomplikowanej, spójnej fabuły czy przesłania, na “Starlight Express” srodze się zawiedziecie. Spektakl jest kwintesencją megamusicalu, który olśniewa wizualnie od pierwszej sceny aż po ukłony. Z kolei, jego eklektyczna muzyka ma szansę pozostać z wami na długo, tak jak podekscytowanie towarzyszące doświadczeniu jakim jest wyprawa do Troubadour Wembley Park Theatre.

Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.

oOo

Podobał ci się ten tekst? Recenzje innych spektakli znajdziesz tutaj

Chcesz dostawać powiadomienia o każdym nowym poście? Zaobserwuj mnie na instagramie.

A może masz ochotę postawić mi kawę?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty